Jestem otwarta, w tym znaczeniu – niewykluczania, jednak powstrzymuję się przed bliskością. Ponieważ cała finezja z utrzymywaniem relacji opiera się na chęciach obu stron. Jest jeszcze lojalność, wydaje się deficytowa.
Dlatego nie odczuwam presji i jestem blisko tych, którzy chcą abym była.
Gubię się w zaułkach czasu. Możliwe, że winna jest temu głośna muzyka, rzeczy, których wciąż szukam, wyolbrzymiona rzeczywistość.
Dotknęłaś we mnie czułej struny. Uczę się powstrzymywania przed bliskością.
OdpowiedzUsuńTrudne, ale możliwe :) miej się dobrze.
UsuńBliskość okazuje się często niezwykle bolesna. Trzeba stosować ją w homeopatycznych ilościach. Uważnie. Rozważnie. Jak widzisz, w teorii jestem bardzo dobra ;-)
UsuńW teorii to i ja jestem dobra :P
Usuńi we mnie Margo dotknęłaś, ale ja nad tym pracuje od dawna. od dawna. i teraz wymykam sie...Teatralna
OdpowiedzUsuńCzłowiek jednak powinien się chronić, za późno to zrozumiałam.
UsuńGdy zamknęłam do siebie drzwi, jedna z osób, które najczęściej mnie wykorzystywały i raniły, doniosła na mnie do dyrekcji: według niej stałam się osobą, która niszczy dobrą atmosferę w pracy. To ciekawe, prawda? Uznała, że nie wolno mi odcedzać kontaktów. Zupełnie, jakbym była osobą drugiej kategorii i miała obowiązek dbać o dobre samopoczucie toksycznych współpracowników.
UsuńZaborcza, agresywno pasywana koleżanka z pracy - smutne. Niestety, wielu niezdiagnozowanych ludzi pracuje w różnych placówkach, zatruwają powoli atmosferę, pochłaniają dobrych ludzi i wypluwają, Nie daj się Kalino i chroń.
Usuń