Nadal żyję w odosobnieniu, ale nie odczuwam jakiejś szczególnej różnicy w stosunku do tego, jak żyłam wcześniej. Może dlatego, że przed pandemią zjawisko samotności w szerokim kontekście nie było mi obce. Przez ostatnie lata byłam zajęta projektowaniem książek artystycznych w ramach studiów, a nie żadnego wolnego wyboru, jak wielu się to wydawało. Okazuje się, że książki artystyczne mogą być przedmiotem zazdrości. Teatralność w zachowaniu niektórych znajomych, którzy z powodu moich działań nagle przestali ze mną rozmawiać, budzi moje wątpliwości. Dla mnie to był start ku innym doświadczeniom, dla nich powinnam jednak zajmować się jedynie pisaniem i to najlepiej „do szuflady”. Dla mnie typografia okazała się zajmująca, trzymająca w napięciu i pojemna. Wciąż myślę o niej z czułością i pewną dozą nieśmiałości. Wciąż odkrywam pisma i przyglądam się zróżnicowanemu pejzażowi pochodnych sztuki typograficznej. O piśmie napisano już niemal wszystko. Jeżeli jednak współcześnie ktoś ma odwagę przypisywać sobie typograficzne odkrycia, ten, mam wrażenie, oszukuje. Pięć książek, pięć koncepcji narracji, różne formy i sposoby zastosowania fontów. Dostosowanie się do wymogów ćwiczeń, by spektakularnie zakończyć rozdział z doskonałym wynikiem. Krótki żywot takiego ćwiczenia zaprowadził mnie jednak znacznie dalej – do własnej książki, która ukazała się dwa lata temu. Teraz inaczej patrzę na możliwości słów, kształtów liter. Mam poczucie, że jestem w następnej fazie sztuki typografii i dlatego modeluję moją rzeczywistość na bieżąco, by nie wyjść z wprawy. To mnie w jakiś sposób uwzniośliło, chociaż owo uczucie nie towarzyszyło mi zbyt długo. Wciąż mam wiele zajęć, tematów i zadań do rozwikłania, zrealizowania. W przebłyskach świadomości, pomiędzy jednym projektem a drugim, czytam książki o typografii. „Typografia to rzemiosło, które nadaje ludzkiemu językowi wizualną formę, a co za tym idzie, niezależną egzystencję. Jej pniem jest kaligrafia – taniec żywej dłoni, przekazującej treść na maleńkiej scenie – a korzenie sięgają życiodajnej gleby (…). Dopóki żyje korzeń, typografia będzie nas prawdziwie zachwycać i dostarczać prawdziwej wiedzy i naprawdę zaskakiwać” – Robert Bringhurst. Typografia powinna być zrozumiała, zwięzła i dostępna dla wszystkich, ale nie musi. Nie musi za wszelką cenę o czymś stanowić. Dla mnie jednak powinna być estetyczna, harmonijna, zależna, powiązana i wybierana z umiarem. Układana tak, by stanowiła o jakieś tajemnicy, wzbudzała uczucia i odczucia. Chyba mogłabym o tym zatraceniu pisać w nieskończoność, ale nie bardzo wiem, czy to kogoś zaciekawi.
Najlepsze strony profili
Sprawy ojców, do których trudno dotrzeć, synów, przeciągających ciała w letnich łóżkach i najczęściej obojętnych. Odnajdują się w słowach, w mowie szeptanej, z nostalgią i z zaskoczeniem. W cierpkim smaku ginu. W dymie. W przecieranych oczach. W głębokich spazmach. Kto jest bardziej uwikłany, a kto tylko obejmuje odrapane z kory drzewa? Pociąga nosem, próbuje coś ugrać, wygrać rundę? Oczekiwanie. To koniec, ty zasrańcu. To wyżej zalatuje bzdurą, jakąś niepotrzebną historyjką, wymyśloną na potrzeby małomiasteczkowych płaczek, mitem miejskim, podawanym z ust do ust albo w palcach. Chusteczki higieniczne owijają każdy kęs, purpurową literę, szkarłatny znak, każdego dnia spadają z dębowego stołu o mocnych nogach bez śladów po kornikach. Turlają się, idą w zaparte albo przyklejone pod stopami przenoszą w kawałkach drobiazgi, w plamach. Roztarte. Stracone w pyle. Ojcowie. Wymyśleni na potrzeby zimy, bolesnego razu, zapisywani małymi znakami, ciągiem niepowodzeń. W gadkach o niczym, o siadaniu na końcu. O rękach sięgających światła, o celowości życia w ciemnościach, w cieniu, ukradkiem, z dala od uniesień. Blisko matrycy, w drobno rozstawionych otworach, w wyciekającej farbie, w przeniesieniu, bo tak jest zawsze lepiej. W jedną stronę, w odorze szajsu, który rozpowszechniają w kolejne urodziny.
Był też film, sześćdziesięcio sekundowy, o dziecku w przebraniu rekina, które zaczynało stawiać pierwsze kroki. Musiałam sobie odpowiedzieć na szereg pytań. Jaką drogę muszę przebyć od pierwszej strony scenariusza do realizacji projektu? Co to jest właściwie ten montaż? Jakie filtry zastosuję na obiektywie aparatu, aby sfotografować większość scen? Dlaczego stare folie, naciągnięte na obiektyw, nadają charakterystyczną mgłę? Próbowałam znaleźć odpowiedzi na te i inne pytania w pierwszej połowie roku i musiałam zrozumieć, jak poprawnie zinterpretować scenariusz. Odpowiedzieć sobie na szereg ważnych kwestii: jak poprowadzić dynamikę filmu, rytm przepływu scen, które zaplanowałam wcześniej, tak aby stały się kolejną warstwą do dokonania niezbędnej interpretacji?! Tym głównie się zajmowałam przez kilka miesięcy w zamknięciu lub w odpowiednim dystansie. Starałam się trzymać jak najbliżej swojej koncepcji, aby całość była logiczna i spójnie spleciona przez różne środki wyrazu, aby zachować emocjonalny zapis poszczególnych kadrów. Starałam się zademonstrować umiejętności, by nie ulegać martwym powtórzeniom. Stworzyłam mrugający wygląd obrazu – migające światło, refleksy na falach oceanu, poprowadzone tak, aby spacer małego rekina był świeży i estetycznie dojrzały. Postanowiłam użyć dodatkowego czarnego tła i elementów konturowanych ołówkiem dla warstw w niektórych ujęciach. Posłużyłam się również podmalówkami akwarelowymi i akrylowymi, dzięki którym uzyskałam upragnioną głębię. Próbowałam uciec od dosłowności, więc pocierałam i usuwałam tło tak, aby kolory zlewały się i mrugały przy nagraniach.
Jeśli chodzi o samą historię
Marzymy o beztroskim życiu bez przeszkód, kontuzji, idziemy naprzód, bo jesteśmy dziećmi i jeszcze się uczymy, rozpoznajemy. Rozglądamy się, obserwujemy niebo, przyrodę, innych ludzi. Czasami oni uciekają od nas i zostajemy sami, ale nie powinniśmy się martwić, bo tak jest w naturze, to proste życie, dobitne i ewoluujące w swojej koncepcji. Bycie świadomym jest ważne, aby móc funkcjonować z innymi ludźmi. Dlatego zdecydowałam się przygotować film dla mojej wnuczki, dla której może to być drogowskaz za kilka lat, kiedy przekroczy kolejną granicę. Ruch i mruganie, naśladowanie dźwięków ziemi. Środowisko narodziło się wokół obrazu/ rozwoju małego rekina-dziecka. Dorastanie, kolejne dni z ludźmi i obserwowanie, jacy jesteśmy dla siebie wzajemnie. Do stworzenia tego zapisu wykorzystałem zdjęcia, rysunki i inne malarskie koncepty. Wycinałam, nakładałam warstwy, dobierałam odpowiednie kolory, aby wszystko pasowało i było ze sobą harmonijne. Ruch był pierwszą rzeczą, o której pomyślałam, czytając temat zadania. Konsekwentnie starałam się trzymać tematu, aby nie był on tylko luźno powiązany z moimi obrazami i dźwiękami. Zrobiłam mnóstwo zdjęć, filmów i w zasadzie wykorzystałam tylko ułamek większej historii, udało mi się wydobyć jej esencję, mimo że główna aktorka w środku filmu zrezygnowała z roli i nie włączyłam niektórych zaplanowanych elementów. Dodałam analogową warstwę filmu, zarysowując obraz i pęknięcia, dzięki którym przenoszą się metaforycznie jako tło, symbol cennego życia, które nie zawsze jest błyszczące i beztroskie. Tła wykonane przeze mnie – filtry przezroczyste w warstwach. Kolory, które moim zdaniem dodają nastroju i wzmacniają przekaz też są ważnym elementem – niezwykłe odcienie błękitu, zieleni, żółci, szarości i czerwieni – aby płynnie przechodzić od etapu do etapu. Przejście tych warstw jest wizualnie przyjemne, udało mi się zachować harmonię między ujęciami.
Osiem warstw różnych elementów, połączone w sensowne ciągi wrażeń, słów i obrazów, nadały im głębsze znaczenie i pomogły mi zrozumieć skomplikowany język filmu i znaleźć dialekt, który, mam nadzieję, pozwoli mi kontynuować i rozwijać umiejętności analitycznego i syntetycznego myślenia w krótkich produkcjach filmowych.
Mały rekin wydaje się przekonujący w swojej roli, interesuje się światem. Początkowo myślałam o animowanej bajce dla dzieci, ale cieszę się, że porzuciłam ten pomysł. Kolejne nagrania krótkich filmów uświadomiły mi, że mruganie musi być szybką edycją scen z przeplatającymi się elementami rysunków i pod tym względem osiągnęłam sukces.
Nawroty
Spójrz, niewiele można oczekiwać od tej pory roku.
Zamarza deszcz, na rękawie gil i nagle znikające krople krwi.
Każdy cykl mija, więc powtarzam chłodno, nie popędzaj kota,
psa, owiec, torując sobie drogę. Wyłazi ze mnie zwierzę,
szczypie powietrze, trawę, zrywa więź z obrazami nad łóżkiem.
Mój drogi, spójrz w dół. Wpasowuję się w światło
świdrujące spojrzenia. Przyszłość snuje się, nasłuchuje,
powtarza imiona. Można koniec rozwiązać przed końcem
i wylać, zdradzić, splamić obrus? Zgadnij,
czy kadry z wyobraźni to najszczersze emocje,
które rozchylają usta. Oddalenie boli bardziej niż wygnanie.
Gdybym potrafiła zmienić noc w toń,
rankiem zapomnieć o ciosach burzy. Nie słyszeć echa bitew,
wypowiadać jak dziecko zaklęcia,
które mogą zatrzymać lęk, zamrozić każdą ulewę.
W międzyczasie odbyłam pouczające i inspirujące warsztaty na temat zmiany klimatu z ilustratorem i muzykiem Davidem Rooney’em. Po projektach książek byłam wyczerpana i niezbyt kreatywna. Ogólnie czułam się tak, jakbym straciła motywację. Żadnego dobrego słowa, jedynie well done, ale tutaj każdy to usłyszy, największy partacz również, więc jakie to ma znaczenie? Dlatego puszczam wolno wszelkie tego typu repetycje. W wakacje głównie czytałam i martwiłam się stanem mojego aparatu fotograficznego. Od września, z nowymi narzędziami zajęłam się czymś zupełnie nowym i wyszłam z opresji umysłu. Dzieliłam czas robiąc ilustracje do amerykańskiego tygodnika, wymyślając logo i tworząc księgę znaku, jakieś plakaty, dyrdymały. Pisanie wciąż się we mnie wije i zmagam się z tym uwięzieniem. Może nadchodzący czas będzie dla mnie mniej emocjonalny.
Przeczytałam z uwagą. Niektóre zdania kilka razy. Sztuka typografii to dla mnie nowy temat do rozmyślań. A pisanie we mnie też się wije. I chcę o nie zawalczyć, bo to coś, z czego chcę się cieszyć.
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie, i zawsze czekam na Twoje słowa, na książkę z przyjemnością. Typografia, to również znaki, dużo ciekawych kierunków można w zwiążku z tym obrać i poprowadzić :)
UsuńNatrafiam na post, gdzie ktoś poleca książkę, a ja widzę źle zaprojektowaną typografię, a pod zdjęciem jeden komentarz: świetna okładka. Mam ochotę napisać, że nie jest świetna, bo zawiera błędy, ale odpuszczam i tak wiele razy odpuszczam w ciągu minionego tygodnia, bo jest niewiele dobrze zaprojektowanych typograficznie okładek, odczuwam coraz większy dyskomfort, ale elegancko jest milczeć i ja sobie pomilczę.
UsuńSą twarde zasady projektowania okłądek, czy to kwestia wyczucia?
UsuńTypografia, to matematyka, są pewne zasady i równania, które należy uwzględnić projektując okładkę, wtedy wszystko styknie, ilustracje, fonty, kompozycja, to kwestia umiejętności i stylu. Wyczucie jest pomocne w projektowaniu, no i matematyka. Uwielbiam łamać zasady w typografii by pokazać mój indywidualny podpis, ale żeby świadomie łamać zasady trzeba je znać.
Usuńpo raz pierwszy: przeczytałam pierwsza część, do spraw ojców. teraz jadę na próbę więc nie chcę w pośpiechu. I dla mnie, jak dla Kaliny, to nowy temat i bardzo ciekawy. to jest sztuka tajemnicza. Zazdrość, uch immanentna cecha narodu tutejszego. Bylebyś się nie wybijała, nie odnosiła sukcesów, nie robiła czego fascynującego...tylko brodziła w tej średniokrajowej papce. wtedy ci odpuszcza. OBRZYDLISTWO.
OdpowiedzUsuńa zgadnij kto to ?? ;-))
UsuńCześć Teatru, wciąż jednak wierzę, że ludzie przestaną być zazdrośni i zaborczy, że spojrzą szerzej za siebie i przed siebie. Uściski
UsuńDziś rozmawiałam o tym z koleżanką: przeciętność. To cecha, która jest promowana. Gdy wystajesz, palcem ci pogrożą.
UsuńPogrożą, albo wypchną poza, przemilczą, będą udawać, że tej osoby nie ma.
Usuńkażda reakcja ma być lekcją, nauczką żebys nie była pyszna, bo to grzech wedle tego ich boga. teatralna
Usuńsmutne :(
UsuńModerujesz widzę. Ten Twój projekt z Zosią bardzo mi się podoba. Bardzo . Ja postanowiłam wyczyścić komputer, i usunąć wszystkie filmy, materiały szkolne. Ale skomponuję z nich filmiki przede wszystkim z dzieciakami teatralnymi. i posklejam im Wspomnienie i sobie...kiedyś to docenią. Teatralna
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, takie filmy po latach mają ogromną wartość. Moderuję, chyba nad drugi czy trzeci dzień to wchodzi. Spam by mnie zalał gdyby nie moderacja.
Usuń