wtorek, 17 maja 2022

Epizod osiemdziesiąty czwarty



Otwieramy butelkę z winem. Próbujesz nazwać smak opowiadając o wiśniach i misce, w której się rozkładały. Rośnie w nas agonia drzew, kiedy rozmawiamy o wydrukach, ołówkach z Ikei, jednorazowych naczyniach, o małych żółwiach z przywiązanymi do szyi niebieskimi żyłkami. Importujemy strach. Z wiadomości przerysowujemy lęki z ciemnych szczelin ust dziennikarzy. Groźby, które wyrastają z pragnienia.


10 komentarzy:

  1. Siedzę zestresowana nie-wiem-już-czym. Martwię się co chwilę o coś innego. Wchodzę tutaj i czytam o tym, co czuję. Margot, kiedy my z tego strachu wyjdziemy? Kiedy z lęku? Kiedy dojdziemy w jakieś inne miejsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pragnę odkleić się od strachu, ale chyba mam ten strach tak głęboko w sobie, że już nie potrafię wyjść i patrzeć jasno w przyszłość, no bo jak... za dużo rozumu, analitycznego myślenia, racjonalizmu.

      Usuń
  2. i ja pragnę okiełznać strach i odgonić choć na moment lęk...i wściekłość i ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Groźby są powszechne na każdym kroku obecnie. Pięknie napisane. Dobrego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzajemnie, niestety nie mogę zostawić u Ciebie żadnego komentarza, jakiś czas temu usunęłam konto na wordpress, i logowałam się u Ciebie z konta google, ale nie masz już tej opcji.

      Usuń
  4. przecież komentowałam Margo, gdzie się podział mój komentarz ??

    OdpowiedzUsuń
  5. To prawda, że jest wojna, że sytuacja nieciekawa, bo braki w energii napędzają kryzys.
    Mimo wszystko u nas nadal bezpiecznie.
    Nadal chyba wszyscy liczą na jakieś nagłe rozwiązanie typu deus ex machina.
    A swoje robić trzeba: pisać, tłumaczyć, rysować, uczyć się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nieco inne zdanie, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, to nie jest bezpiecznie kochana, to tylko złudzenie, że jak jesteśmy daleko od linii frontu, to możemy spać spokoojnie.

      Usuń