sobota, 16 kwietnia 2022

Początek małej śmierci




Jestem martwa, czytam o zabitych dzieciach. 
Z rozszarpanych wnętrzności, ktoś wywróżył mroczne dni. 
Bitumiczne pokrycia dachów rozsypują się i stają ściółką 
dla krwi związanej z ziemią, skurczoną od słońca, 
wypaloną do ostatniej zielonej ostoi. 
Wciąż będziemy się dzielić, odgradzać, 
schładzać kosztem drzew, metali ciężkich 
i szybujących ptaków. W zatrzymanych kroplach 
przetrzymamy skamieniałe odchody, gdzieś za domem.

Mój śpiew, suchy i bezdźwięczny, będzie trawił ślady. 
Pęczniejące norki, lekkie nitki wplecione wokół przynęty. 
Czekamy i snujemy podkolorowane opowieści z letnich książek, 
które w stosach wznoszą się wokół łóżka. Wolne piosenki, 
lniane spódnice, nagie pola. Ktoś powiedział, 
że jego ulubione miejsce przepadło. 

Prowadzę to zakończenie z niczego, 
paznokieć rozdrapuje zaschniętą czerwień. 
Roznosi się w okrągłych słowach, z podniebienia na podniebienie.

2 komentarze:

  1. Margo spokoju i wiosny mimo wszystko...i ciepła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę Ci wielkiej wiary, że jeszcze nastaną dobre spokojne czasy.

    OdpowiedzUsuń