maska, rozciągnięte rękawiczki.
Ostrożność.
Codzienność.
Roznoszą się na ustach,
albo opuszkami palców lubią gnębić,
przepychać się pomiędzy regałami
w sklepie, w tłoku, z góry
po schodach, w windach.
Podnoszę się na duchu mocną kawą.
Nie mam sprecyzowanych planów.
Jedynie jarski obiad
pachnie od kilku minut.
Później wydłubiemy pestki z jabłek,
nie ubrudzimy się przy tym.
Z powodu jakiejś odmiany,
fartucha, bieżącej wody.
Po przebudzeniu zastanawiam się,
kto zaprogramował mój sen,
zaplanował życie. Rozpisał jadłospisy.
Chyba wszyscy mamy podobne dylematy. Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak mają inni. Uczę się ludzi i siebie.
UsuńBardzo prawdziwe rozterki ❤
OdpowiedzUsuń❤
Usuńkto kradnie moje życie, moją wolność ...
OdpowiedzUsuńTak, to przykre. Uściski kochana.
UsuńPiękny. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Moniko :*
UsuńMyślę, że absolutnie nikt nam niczego nie zaplanował. Wszystko to przypadek i własna produkcja. Dobrze więc, że jest ta kawa...:)
OdpowiedzUsuńTak, własna produkcja mnie przekonuje, każdego dnia. Uściski ❤
Usuńpodoba mi się Twój plan podnoszenia się na duchu. smacznego - pij więcej!
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Usuń"Ostrożność" "Codzienność"
OdpowiedzUsuńZwykłość
Superkowy wiersz! ):-)
Dziękuję :) zaraz Cię posłucham
Usuń