piątek, 9 października 2020

Epizod piąty



I dalej. Szukasz czegoś, co cię zaintryguje. Jakiejś odmiany, miękkiej trawy, puszystych kapci, drobiazgów z dna oceanu. Podrywasz się któregoś dnia i wykrzykujesz zdania o oddychaniu, dbaniu o jelita. Rozprostowujesz palce. To jest ten moment, w którym mówimy: tak, tak. Zabawnie mrużymy oczy, zamiast milczeć, działamy na własną rękę. Później długo wpatrujemy się w horyzont, by nie uronić ostatnich fragmentów/promieni. Szukałam wrażliwości, poetyckiego zaskoczenia, garści sensownych puent. Oczywiście nie obyło się bez przekleństw; obelżywości; inwektywów; wulgaryzmów; wyzwisk; zniewag; upokorzeń; przezwisk; nieuprzejmości; niegrzeczności; impertynencji; wymysłów; inwektyw; obelg; obrzydliwości; epitetów. (W moim kierunku).

6 komentarzy: