poniedziałek, 7 września 2020

Pracownia Thomasa





Niczego nie chcieliśmy obgadywać. To się stało
ledwie widoczną smugą na ścianie. Odwracanie wzroku,
rozstrojenie w zestrojeniu. Nie śmieję się, kiedy błahe słowa
wykruszają każde poruszenie. Właściwie niepotrzebnie
otwieram torebkę i waham się. Ciału już nie wystarcza kołysanie
z drzewami, pod nimi. Unikam gromów, jasnego nieba. Tańców.
Smukłych kobiet, topornych płaszczy. Nie wiem, dlaczego wciąż przegryzam
łodygi barwnych kwiatów.

Na marginesie.

Czego nie lubisz? Porozrzucane wydruki z pracy dyplomowej.
Błędy w drugich wersach, brakujące litery, ledwo zauważalne
piksele. Mrużysz oczy i wtedy pod jakimś pretekstem wstajesz.
Przyglądasz się zaciekom na szybie, drobnym pająkom.
Przesuwam punkty kontrolne w Ilustratorze,
wykonuję te same ruchy. Odrzucam ludzi. Jak leci.
Całe kolumny niczego. Raz po razie.



3 komentarze:

  1. a gdyby tak brać dosłownie to ... zawsze, przy pisaniu prac magr miałam wysprzatane mieszkanie lub pokoj w akademiku NA TIPTOP.
    Podoba mi się odrzucanie ludzi jak leci całe kolumny ...

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja przywiązałam się do pierwszej wersji pracy, dyplomówki mojego życia. Niezaliczonej jak się okaże za chwilę, jeśli nie odrzucę kilku kolumn niczego. Błędy w drugich wersach zmieniły ją w bełkot.

    OdpowiedzUsuń
  3. Codziennie patrzę, jak męczy się i dręczy moja córka. Pisze doktorat, którego najprawdopodobniej nie będzie mogła obronić w naszym kraju. Podziwiam ją za upór i z chęcią odrzuciłabym kilka kolumn z pewnymi nazwiskami z jej życia.

    OdpowiedzUsuń