Zosia dostała koty od Anny Kozłowskiej-Łuc, dzisiaj pokażę Wam jednego...
Człowiek mutualizmu
Przyglądam się pastylkom na dobre śnienie, poluzowanie, chłód, skarlenie.
A ludzi pokonuje jakaś twarz, okrągła, wyrwana z fasolowej tyczki,
przesiąknieta marnością, kpiną, duchem świętym. Nazwijmy go Jimi.
Etatowy ciapek, durny sambóg robiący nas w bambuko.
Turla się po świeżo wyprasowanym lnianym obrusie
i zostawia nieprzyjemne ślady. Mentalnie - trudno powiedzieć.
Jimi urodził się jak wszyscy. Wyrwał z wody i wykrzyczał
coś kobiecie w twarz, machnęła na niego ręką,
jednak niesmak wciąż czuć na podniebieniu.
Żartujemy, że gdyby Jimi połknął odpowiednią tebletkę,
ludzie nie pukaliby się w czoło, gdy rzuca dzieciom
kontrolowane spojrzenia. Tymczasem Jimi przesadza
ze swoją lepszością.
Mówi, że został powołany i ściga poszukiwaczy złotego runa.
Nie chcę wiedzieć, widzieć, opowiadać o najlepszych snach
po tabletkach na uspokojenie.
och zazdroszczę Zosi )) koty tez ciekawe, podobnie jak ceramika, ktora jest wyjątkowa.
OdpowiedzUsuńKoty znalazłam przypadkiem, byly w tej samej paczce co ceramika, ale w jakimś amoku byłam i dopiero przed wyrzuceniem kartonu mąż dobrze się przyjrzał zawartości przy segregacji śmieci, taka niespodzianka...
UsuńMa Zosia szczęście:), a pastylki na śnienie bywają bardzo przydatne.
OdpowiedzUsuńNiestety nie potrafię z nich korzystać :(
Usuń