o śnieniu. Tak rozpoczynam dmuchanie
na zimne. Płaszcz przeciwdeszczowy,
kalosze, maska, gumowe rękawiczki.
Ostrożność.
Codzienność.
Roznosi się na ustach
albo opuszkami palców. Lubi nas gnębić,
przepychać się pomiędzy regałami
w sklepie, w tłoku, z góry w dół,
po schodach, w windach.
Podnoszę się na duchu,
nie mam sprecyzowanych planów.
Jedynie jarski obiad
pachnie od kilku minut.
Później wydłubiemy pestki z jabłek,
nie ubrudzimy się przy tym.
Z powodu jakiejś odmiany,
fartucha, bieżącej wody.
Zaraz po przebudzeniu
zastanawiam się,
kto zaprogramował mój sen,
zaplanował życie.
Rozpisał jadłospisy.
Jak to kto? katolicy.
OdpowiedzUsuńWciągam i zaciągam się. To jest to czego dziś było mi trzeba, dziękuję 😚
OdpowiedzUsuńCiągle pełni niepokoju szukamy i pytamy. Pewnie tak to już nam zostanie.
OdpowiedzUsuń