poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Lekkość bawełnianej siatki




Przy porannej toalecie myślę
o śnieniu. Tak rozpoczynam dmuchanie
na zimne. Płaszcz przeciwdeszczowy,
kalosze, maska, gumowe rękawiczki.

Ostrożność.

Codzienność.

Roznosi się na ustach
albo opuszkami palców. Lubi nas gnębić,
przepychać się pomiędzy regałami
w sklepie, w tłoku, z góry w dół,
po schodach, w windach.

Podnoszę się na duchu,
nie mam sprecyzowanych planów.
Jedynie jarski obiad
pachnie od kilku minut.
Później wydłubiemy pestki z jabłek,
nie ubrudzimy się przy tym.

Z powodu jakiejś odmiany,
fartucha, bieżącej wody.
Zaraz po przebudzeniu
zastanawiam się,
kto zaprogramował mój sen,
zaplanował życie.
Rozpisał jadłospisy.

3 komentarze:

  1. Wciągam i zaciągam się. To jest to czego dziś było mi trzeba, dziękuję 😚

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciągle pełni niepokoju szukamy i pytamy. Pewnie tak to już nam zostanie.

    OdpowiedzUsuń