prace Anny Kozłowskiej-Łuc |
Ciepło wypływa z domów,
a może przedostaje się do nas, bezwolnie,
zmienia smaki snów, zbóż, całego tego ustrojstwa,
które cyklicznie wyrasta, przerasta, snuje się i zapada w siebie.
Czego chcesz, kiedy wzywasz jego imię nadaremno. Z litanii
układasz parafrazy, twórczość bliska kpiny, jakieś zabawy,
wciąż nie rozumiem. Kto zamieszkuje wieżę,
chowa pod kamieniami tytuły piosenek. Późną nocą
znowu zaprzeczam. We śnie.
Odwracam od siebie szczęście,
a przecież raz mogłoby być inaczej.
Bez pytań o sens, punkty zwrotne.
Śledzę ślad ścieżki na szybie i widzę ucieczkę.
Przed brzegiem wody, wypełnionym alienacją, niczym.
Jeszcze później, kiedy przestanę tonąć, pojawi się dzień
i cały galimatias zniknie. Wyparuje.
Mówię na głos, by odwrócić uwagę od tego, co mnie dręczy
pod stopami. Krawędź coraz bliżej.
5 maja 2017
uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńOch :) aż się rozpromieniłam z radości, jak nie ja. Wzajemnie :*
Usuń"Kto zamieszkuje wieżę,
OdpowiedzUsuńchowa pod kamieniami tytuły piosenek."
Kapitalne, to znaczy - całość jest świetna, ale ten fragmencik jakość szczególnie pozytywnie mnie uderzył.
Pozdrawiam :)
Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńTen Twój wiersz należy do moich bardziej ulubionych :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) uśmiechy posyłam i jestem ogromne wdzięczna, to piękna chwila dla mnie, no wiesz.
UsuńUściski