sobota, 13 czerwca 2020

Grunt



prace Anny Kozłowskiej-Łuc



Ciepło wypływa z domów, 
a może przedostaje się do nas, bezwolnie, 
zmienia smaki snów, zbóż, całego tego ustrojstwa, 
które cyklicznie wyrasta, przerasta, snuje się i zapada w siebie.

Czego chcesz, kiedy wzywasz jego imię nadaremno. Z litanii 
układasz parafrazy, twórczość bliska kpiny, jakieś zabawy, 
wciąż nie rozumiem. Kto zamieszkuje wieżę,
chowa pod kamieniami tytuły piosenek. Późną nocą 

znowu zaprzeczam. We śnie. 
Odwracam od siebie szczęście, 
a przecież raz mogłoby być inaczej. 
Bez pytań o sens, punkty zwrotne. 

Śledzę ślad ścieżki na szybie i widzę ucieczkę. 
Przed brzegiem wody, wypełnionym alienacją, niczym. 
Jeszcze później, kiedy przestanę tonąć, pojawi się dzień 
i cały galimatias zniknie. Wyparuje. 

Mówię na głos, by odwrócić uwagę od tego, co mnie dręczy 
pod stopami. Krawędź coraz bliżej.


5 maja 2017

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Och :) aż się rozpromieniłam z radości, jak nie ja. Wzajemnie :*

      Usuń
  2. "Kto zamieszkuje wieżę,
    chowa pod kamieniami tytuły piosenek."
    Kapitalne, to znaczy - całość jest świetna, ale ten fragmencik jakość szczególnie pozytywnie mnie uderzył.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten Twój wiersz należy do moich bardziej ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) uśmiechy posyłam i jestem ogromne wdzięczna, to piękna chwila dla mnie, no wiesz.

      Uściski

      Usuń