środa, 27 maja 2020

Dobre wyjście




Tak, próbuję przejść przez siebie,
wejść. W sekretne miejsce, wymyślone zdarzenia, gniazda
w koronach. Nie znam takich kobiet i co z nich wyrosło od środka,
przedostało się do innego życia. Przez otwór mniejszy
niż rdzeń gibkiej lipy.

I jestem, i nigdzie mnie nie ma. Później przeskoczę bagno
albo utonę w śnieniu pod starym żywopłotem z hortensji.
W bujnej trawie, pełnej pleśni i robactwa. Prosisz,
abym zrozumiała cudaki z przyrośniętymi badylami. Na końcach
drucikami podtrzymują podnóże. Czym są stopy dla lalek?

Ziemia wypełniona poetami. Ostatnie róże zakwitną za kamiennym
murem cmentarza. Nocą godziny odchodzą, jak chcą.
Samuel, Thomas, James, Katharine i Thomas,
Joseph. Blossom nad nimi, pełnia, lśniąca przestrzeń.
Lot pszczół, dzwonki i dzwonki.

2 komentarze: