wtorek, 7 kwietnia 2020

Daleko od dołka




Tak sobie siedzimy i rozmyślamy o życiu. Słuchamy muzyki, czytamy książki. Widzisz, mówiłem ci, że zaoramy Ziemię, a ona nas wypluje. Potem pochyla się nade mną i całuje w czoło. A mnie się marzy żeliwny garnek z pokrywką do pieczenia chleba. A tu przegrywamy i nie możemy się wyrwać, nie ma dokąd. Kompletnie nie wiem, co dalej. Politycy są zbyt głupi, by zadbać o nasze bezpieczeństwo. Nic sobie nie robią z rozpuszczających się lodowców. Susza w tym roku będzie okrutniejsza, bo to, że podnosi się poziom wody, nie znaczy, że nam to pomoże i jest się z czego cieszyć, zaleje nas kawałek po kawałku. Jest we mnie jakaś rezygnacja, brak wiary. 

2 komentarze:

  1. Ja czasami mam tak samo. Nie przestanę wierzyć, bo wierzę w dobrych ludzi i ich siłę. Jednak widzę, co się dzieje i nie będę usprawiedliwiać. Staram się pomóc naturze, ale wiem, że mogę więcej. Mnie już martwi brak deszczu, bo w mojej okolicy długo już jest sucho, choćby to już lato było. Powiem Ci, że czasami myślę, że chciałabym zaszyć się gdzieś wśród natury, zająć się tym skrawkiem ziemi jak najlepiej, chciałabym być dalej od nowoczesności. Trochę nie na temat, wiem. Widocznie chciałam Ci się zwierzyć. :) Pozdrawiam i cieszę się, czytając tak szczere słowa. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. straciłam nadzieje,
    ludzie zdychajcie...zwłaszcza bezwzgledni idioci ...

    OdpowiedzUsuń