wtorek, 17 marca 2020

Wtorek albo środa



Nie wiem, czy już się wyspałam, ale dzisiaj ogoliłam głowę i wreszcie mi lepiej. Nie śledzę wiadomości. W sumie niewiele się zmieniło w moim życiu. Dzięki wirusowi mogę robić projekty zdalnie, czyli kolejny powód by nie wychodzić z domu. Social phobia i tak trzymała mnie na tyłach wszelkich spotkań, teraz nie muszę przedstawiać wymówek, wykrętów. Poza tym cisza, spokój, jedynie muzyka, zapach kawy, czarnych kwiatów w tle. Liczę kroki, całe zestawy kroków, szepty, oddechy, niby coś mnie rujnuje, ale nie wiem, czy to kwestia dojrzałości, czy zwyczajnie lekceważę sobie świat. Cierpię na swój sposób i niewiele osób próbuje mnie zrozumieć, dla wielu lęk, to abstrakcyjne słowo i dlatego odwrócili się ode mnie z dnia na dzień. Zaplątałam się w kablach, dosłownie. 


15 komentarzy:

  1. Dla mnie lęk również nie jest abstrakcyjnym słowem. Głowę rozważam od jakiegoś czasu, tylko jakby odwagi brak. Da się to przejść bez obaw? Ściskam w tym dziwnym czasie, w którym zabrania się ściskania ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie lęk ma inne podłoże i jest we mnie od lat, ciągle się przyzwyczajam... Uściski. :)

      Usuń
  2. Muzyka i zapach kawy mnie znęcił ☕☕

    OdpowiedzUsuń
  3. lęk mi towarzyszy cały czas. powoli nikt nie chce ze mną rozmawiać. nie dzwonię więc...

    OdpowiedzUsuń
  4. skad ja to znam.. przytulam kochana!

    OdpowiedzUsuń
  5. Poddałam się. Cała jestem teraz utkana z lęku.

    OdpowiedzUsuń
  6. mały remoncik miałam. w kablach to też się zaplątałam. Ale jestem dumna. Całe to ustrojostwo komputerowe, podłączyłam zpowrotem. Nie było to łatwe, ale udało się. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. są sposoby na kable, z lękiem jakby trudniej

    OdpowiedzUsuń
  8. Mimo wszystko to chyba spokojem z Twojego wpisu powiało.


    P.S.Bez wiadomości jest zdecydowanie lepiej niż z nimi.

    OdpowiedzUsuń