Napisałam o przyjaźni, która jak szybko zapłonęła, tak szybko się wypaliła. Tak, przerabialiśmy już ten temat wielokrotnie. Jestem przewrażliwiona i przerabiam/analizuję porażki wiele razy, no muszę. Przyglądam się i widzę, to wypięcie na mnie i składam kolejne ilustracje. Wycinam strony. Odcinam pastelowe kolory. Och dyplomacja, podkolorowane dni, smak dżemu truskawkowego, większy obraz, zasięg. Są ludzie, którzy sprawnie zmieniają skórę, zainteresowania, inspiracje. Miłość do jakiejś nosicielki wartości. Szum, czułość, ocalenie. To było zwykłe nadpisanie z mojej strony, dałam z siebie więcej niż otrzymałam. Rzeczy wzniosłe i upadłe, rany, jestem głupia, to nieuleczalne.
Drogi się rozchodzą. To zwykłe. Ja to akceptuję. Nic na siłę.
OdpowiedzUsuńWiesz, oczywiście, że akceptuję taki fakt, ale z powodu HSP przerabiam to w sobie w najdrobniejszych szczegółach i to wiele razy. Chciałabym być obojętna i wzruszyć ramionami, nie to nie, nic na siłę, ale to nie ja - pod każdym względem w życiu. Dużo wody upłynie zanim przestanie mnie to boleć.
UsuńMinie, wiem, u mmie to już trochę trwa, więc jest szansa, że już niedługo usiądę prosto :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHSP ? proszę wytłumacz.
OdpowiedzUsuńi ja analizuje do bólu, latami. wykańczam się w ten sposób. wiem to. w kilku przypadkach zwłaszcza szkoda mojego zdrowia na takie mendy.
Umiem sobie poradzić odchodzeniem, nie każdym jednak...mnie powala sposób odchodzenia,czasami to co potem...czyli głucha cisza na przykład albo inne nieczyste zagrania.
Pisałam wiele razy o problemie z nadwrażliwością, to ma swoją nazwę :)
Usuńhttps://hsperson.com/
Znam, wycofuję się coraz bardziej, odsuwam
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie chyba nie można już inaczej...
Usuńja rozczarowana napiszę:
OdpowiedzUsuńnawet przyjaźń musi działać w dwie strony. Czułam się tylko dawcą. Nic nie działało w dwie strony.... Oj. gdy to do mnie dotarło- a potem się potwierdziło. Serce pękło.
"To było zwykłe nadpisanie z mojej strony, dałam z siebie więcej niż otrzymałam.
................ rany, jestem głupia, to nieuleczalne."
tak własnie się czułam
Przyjaźń... nie wiem, nie znam się Alis, możliwe że się mylę :*
UsuńJa pędzę naprzód :) i wszędzie widzę nowych ludzi, którzy potrzebują przyjaźni, wśród nich tacy, którzy nie spodziewali się jej dostać.
OdpowiedzUsuńStraciłam motywację... ale nie zapieram się, może odzyskam dawną wiarę w ludzi. Pędź pięknoto :)
UsuńDlatego mija sporo czasu zanim komuś zaufam,podchodzę do innych z dystansem:)
OdpowiedzUsuńZmienia się kąt, pod którym patrzę na ludzi, także na przyjaźnie.
OdpowiedzUsuńZ trojga przyjaciół, których miałem kiedyś, nie ostało się żadne z nich. Nikogo tak nie nazywam. Brakuje mi tego, przyjaźni. Choć niekoniecznie obsadziłbym te same osoby w tych samych rolach.
Zdarzało mi się kiedyś rozpamiętywać całymi miesiącami, a prawdą też będzie, jeśli powiem, że latami. Bardzo mi z tym było źle. Chciałem zawsze tę cechę w sobie zmienić, przepracować, zrobić coś, żeby zniknęła.
Współczuję Ci tych rozczarowań ludźmi, których uważałaś za przyjaciół. Pewnie z przyjaźnią jest podobnie jak i z miłością, jeśli się kończy, to całkiem możliwe, że jej wcale nie było
OdpowiedzUsuńPrzestałam analizować, utulam Cię Kochana :)
OdpowiedzUsuń