Akcja wciąż toczy się na niewielkiej uczelni. W ten sposób poznaję bliżej bohaterów mojej książki. Dydaktyzm nie dociera tutaj do każdego. Pojawia się bohater o imieniu pochodzącym od jednego ze świętych. Bardzo chętnie porozumiewa się inwektywami i egzotycznymi opowieściami o tym, co właściwie jest niecenzuralne i nie wiem, co przyczyniło się do jego niezwykłej popularności. Mam wrażenie, że o świecie nie wie nic, wmawia jednak tym młodym ludziom, którzy do niego przylgnęli, że jest inaczej. I tutaj przypomniał mi się wyrok w sprawie jednej z ostatnich afer finansowych. Ten młody mężczyzna ma podobny dar przekonywania, co właściciele piramid finansowych. Nigdy nie zrozumiem tego fenomenu podążania za wygadanym dyletantem.
Miło i wesoło się z nim spędza czas. Tym, którzy są w targecie takiego wygadanego dyletanta. A specjalizacji mają oni bez liku.
OdpowiedzUsuńTwoja książka robi się coraz straszniejsza.
OdpowiedzUsuńJestem za samokształceniem. Takim w ciszy domowej ze szklanką ulubionego napoju :)
Lampka cudowna :)
😄🥂
Usuńjest jeszcze opcja, że Wojciech jest z gatunku bohaterów znanych w historii Międzywojnia...i nie noszą oni wdzięcznych imion biblijnych.
OdpowiedzUsuń