wtorek, 2 lipca 2019

Żyję w związku z alchemią




(...) W gruncie rzeczy tylko tak mówię, wdycham opary farb, tuszy i wizje, jako takie nie są dla mnie czymś szczególnym. Chyba że chodzi o przebudzenie. Widzenie życia i śmierci takimi jakimi są, bez potrzeby grzebania się w ziemi i wykupowania miejsca w promie na Marsa. Przywołuję to niedoświadczenie, wszystkimi zmysłami obserwuję jednolitość cięć, energię przyrody, ciepło, światło, brakujące litery. Później dojdę do wniosku, że jest mi wszystko jedno – moc, głód – przerabiałam każde. Jedynie mogę napisać, że ten temat mi nie leży, a słowa, które zamiast się przykleić i znaczyć, odwracają się i wobec problemów świata stanowią o niczym. Sens walki o życie jest wtedy, gdy obudzeni widzimy, co jest do zmiany, głębiej, w reminiscencji chwil z przeszłości (...).

Zaczynam analizować, dlatego wychodzę w kierunku szarego ciała i łączę się z procesem ponadosobowym. Coś mnie jednak spaja, przenika jedno w drugie, czasami działa kompulsywnie… 

W poszukiwaniach siebie zatrzymałam się na kilka lat w chórze. Ćwiczenia z emisji głosu wyleczyły mnie z nawracającego bezgłosu, a i barwę mam inną. Teraz to mój prawdziwy głos. Przyjaciel z lat szkolnych w ostatnie wakacje, kiedy spotkaliśmy się na kilka chwil, nie wierzył, że ja to ja, właśnie przez głos. Alt zamieniłam na mezzosopran. I dzisiaj, kiedy usłyszałam ponownie wykonanie III Symfonii Henryka Góreckiego pomyślałam, że dzięki pracy z chórem nauczyłam się punktualności i samodyscypliny. Oczywiście zaliczyłam wpadkę w Odessie na festiwalu. Poszliśmy na plażę przed koncertem finałowym i tramwaj, którym próbowaliśmy dostać się do centrum, zwolnił do 5km/h. Wysiedliśmy z tego ślimaka i biegliśmy kilka kilometrów, ale i tak to nic nie dało. Zawiedliśmy i tyle. W takim momencie nie ma żadnego usprawiedliwienia. Teraz, w życiu, nie mam już podobnych wpadek. Chociaż lęk do wiecznego życia z kalendarzem powraca. Dzisiaj jestem mniej komunikatywna, ale myślę więcej, widzę, bo coś rozświetla ciemne zakamarki i naprawdę dociera do mnie formalne życie, jego intensywność. Dlatego epickie obrazki rzeczywistości, mozaika, która wiruje przed moimi oczami… Przestaję interesować się drobiazgami, bezsensem, jakimś przedatowanym mniemaniem, że przez życie należy się przedzierać. W końcu widzę smutne i ciężkie historie, układy odniesienia, posiekane, porozbijane, czasami pełne obłędu. Nie chce mi się – gwałtownych skrętów, zderzeń z niedojrzałymi i nerwowymi ludźmi, którzy ze wszystkiego robią problem. Jeżeli pójdziemy dalej, będziemy musieli się rozdzielić. Chronię siebie, spokój, moją ciszę.

(...) Pytam siebie dość opieszale – co daje wiarygodność sztuce, słowom, innym ludziom? Potem wypruwam nitkę ze szwu i wiem, że nic nie jest stałe. Mój czy twój punkt widzenia. Instynkt podpowiada mi, że ludzie zmieniają oblicza, jak opowieści. Przy całej czułości do życia, ciągle coś wydaje mi się mniej prawdziwie. Upewniam się całymi godzinami kto kim jest. Rezygnuję z gadania o filozofii, twórczym życiu, o mnie. Oddalam się i wracam. Do sił, które straciłam, propozycji. Pojawiam się jakby znikąd. Skończyła się zima, sen długi i nieruchomy, może trochę na wyrost myślę o wiośnie, ale przecież mam prawo. Przyglądam się sztuce, opowiadam sobie o oczach nosorożca, zakłopotaniu opiekunów wystawy, kiedy czegoś nie wiedzą i zmieniają kolor twarzy na seledynowy. Wszyscy czegoś chcą, więc lepiej nie patrzeć im w oczy, nie wyciągać rąk przed siebie, tylko zgrabnie je zaplatać „w koszyczek”. To powstrzymuje, blokuje. Reakcje na światło, spojrzenia. Wmawianie sobie, że zasługą pisania jest wolność i nieskończoność. A przecież tworzę, wynosząc coś z siebie, ze środka, oczyszczam, by zrobić miejsce na nowe, nieznane. Co będzie dalej, gdy powiem – no dobrze, to musi wystarczyć. I mimo wszystko zostawiam jakąś furtkę dla wyobraźni, ślad dla nadziei, że nie utracę z przyszłości zbyt wiele, kiedy czuję do ludzkości złość, czasami obrzydzenie.


Całość do przeczytania w 28 numerze eleWatora 

7 komentarzy:

  1. Widzę Cię. Słyszę Cię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest dla mnie ogromne pocieszenie :* Kalino :*

      Usuń
  2. oj i ja Cię widzę, słyszę i doskonale ROZUMIEM.
    A nawet mam podobnie. Coś się zawiesiło ... w powietrzy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko że ta ludzkość to my wszyscy i Ty też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, jestem tego świadoma...

      Usuń
    2. I może powinnam się wytłumaczyć z tego generalizowania, bo dostrzegam też dobro... i lubię wielu ludzi, nawet kocham :)

      Usuń