piątek, 19 lipca 2019

Wakacje




Ten moment, w którym zaczynam odliczać dni do wykładów i już wiem, że nie wykorzystałam wolnego czasu w stu procentach. Utknęłam w programach do obrabiania filmów i w domowych sprawach. Jednym okiem zerkam do literackiego dołka. Przyglądam się i pytam siebie, nie wiem z resztą który raz: po cholerę tam patrzysz? Słabość. Nie mam dla siebie żadnej rady, nauczki, głaskam jedynie policzek dziecka i nie zaniedbuję czarnego koloru ubrań. I to uczucie, jakbym już wszystko widziała, wiedziała, przeszła. Tamto wzgórze, drogę, dziurę w skale, dokładnie w tym miejscu na wyciągnięcie ręki. Zakamarki, mozaika z kamieni na podłodze w kościele z siódmego wieku. Piwnice, podwórka. Piętno, jakiś znaczek w głowie, w pamięci, z pamięci. Drobiazgi. Zanim Paddy zaproponuje miejsce, już o nim wiem, nie muszę się przedzierać przez synapsy, żadne takie. Łykam cynk, codziennie. Popijam szklanką wody. Jestem niekompletna, tak, tego jestem pewna. 

6 komentarzy:

  1. Ty jesteś niekompletna a ja kompletnie zmęczona i zniechęcona. Może musimy żyć bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż się zastanawiam, jak żyć bardziej :*

      Usuń
    2. Może trzeba zapomnieć o przeszłości i nie myśleć o przyszłości. Tylko tu i tylko teraz.
      Dla mnie raczej nieosiągalne, ale trenuję :)

      Usuń
  2. Daja vu. Ale to już było - też mam to uczucie. Ktoś jednak wymazał ciąg dalszy. Może dobrze, że jesteśmy niekompletni. Kompletujemy się na miejscu. Wzajemnie. Pozdrawiam Cię ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobnie. I dość często. Teraz robię kapliczki z ikonką Madonny z Dzieckiem. Materiał - spalone belki i deski gorzowskiej, katedralnej wieży... wdzięczni znajomi stawiają w ogródkach. nic nie cieszy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Niekompletność to nadzieja na rozwój

    OdpowiedzUsuń