Oli
Tak Olu, próbuję przejść przez siebie,
wejść. W sekretne miejsce, wymyślone zdarzenia, gniazda
w koronach. Nie znam kobiet, co z nich wyrosło od środka
i przedostało się do innego życia. Przez otwór mniejszy
niż rdzeń gibkiej lipy.
I jestem, i nigdzie mnie nie ma. Później przeskoczę bagno
albo utonę w śnieniu pod starym żywopłotem z hortensji.
W bujnej trawie, pełnej pleśni i robactwa. Prosisz,
abym zrozumiała cudaki z przyrośniętymi badylami. Na końcach
drucikami podtrzymują podnóże. Czym są stopy dla lalek?
Ziemia wypełniona poetami. Ostatnie róże zakwitną za kamiennym
murem cmentarza. Nocą godziny odchodzą, jak chcą.
Samuel, Thomas, James, Katharine i Thomas,
Joseph. Blossom nad nimi, pełnia, lśniąca przestrzeń.
Lot pszczół, dzwonki i dzwonki.
Wszystkie robaki...to nasze życie.
OdpowiedzUsuńTu i teraz.
Może zabraknie "Oli", kimkolwiek jest, ale trzeba nam pokłonić się naturze. Bez względu na wszystko.
i wyrastamy z wyrastania.
OdpowiedzUsuńświetny tekst
OdpowiedzUsuńPróbujesz wejść w siebie.
OdpowiedzUsuńTo dobry kierunek.
Doskonały tekst :)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochani :*
OdpowiedzUsuń