Gromadzę wokół siebie pustkę. Paradoksalnie nazywam ją jądrem ciemności. Przejaśnienia, których nie należy unikać, też tam wpadają. W zasadzie, to wywołuję w sobie konsternację. Światem, życiem, zbiorem momentów, wejść i wyjść. Ktoś napisał, że jestem surowa, to dowodzi, że pewne napięcie wywołane błędną interpretacją, przenika bardziej niż bym tego pragnęła. Odpiszę na listy, muszę tylko na powrót polubić słowa. Czekam na ocalenie i rozczytuję tomiki znajomych, ulubionych poetów.
Brzmi znajomo. Ja na to mówie oko cyklonu. Wszystko kreci sie dookola mnie, a ja w srodku, w tym oku, jak w sloiku.
OdpowiedzUsuńw punkt Diable.
Usuńa że surowa, to chyba dobrze.
A przecież mogłybyśmy tam posiedzieć razem. Wypić ciepłe napoje, nagapić się na siebie. :*
UsuńO, bliskie to, bardzo!
OdpowiedzUsuńI to sierpień, a nie listopad. Kto by pomyślał :*
UsuńDobrze jest od czasu do czasu pobyć w pustce... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, chyba tak :*
UsuńPustka jest dużo lepsza niż śmietnik.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :)
Usuń