Patrzysz na bażanta, który mieszkał obok. Bez stada, śladów, kiedy się odwraca i nic nie wzbiera, nie płacze. W długie wieczory tkwimy myślami w listach. W tamtej chwili, lekkiej jak pióra sformułowanych w zdania monologów. O tym, z czym sobie radzisz najlepiej, a co ciągnie się schodami na strych. Pracownia. Przekładam kostki, owoce, grzechotki. Klatkę. Przez drzwi ucieka ciepło. Wiadomo – poza dziećmi coś albo nic nas (nie) łączy. Możliwe, że głos zahacza o miejsca. Skórę, wystające kości. Pieści się z nami (....) - czytaj dalej, klik
Come here.
OdpowiedzUsuńOkidoki :)
UsuńMelancholijne myśli...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMieszają się ze sobą, a świat szumi jak szumiał :)
UsuńMam ciarki, jak czytam Twoje teksty. Emocje to Ty w nie przelewasz całą mocą. Piszesz jak nikt inny, podziwiam. <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko, to miłe :*
UsuńPrzez drzwi ucieka ciepło i czas. Musimy się uszczelniać codziennie od nowa.
OdpowiedzUsuńNie inaczej :)
UsuńMusimy się uszczelniać...
UsuńTrzeba zamknąć drzwi, że ciepło nie uciekało. Nie pomoże to jednak rozwiązać problemów osobistych. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńOby problemy kończyły się abstrakcyjnie-pozytywnie, wtedy można zaczynać od nowa. :) uściski
Usuń