poniedziałek, 7 maja 2018

Normalna obojętność



To ostatni post z serii: marudzę, bo mogę.

Przestąpiłam wiele progów, pochylałam się nad porzuconymi zwierzętami, zamykałam bezradnie gębę i milczałam, kiedy nie miałam w sobie siły i asertywności. Zmywałam ze ścian napisy, wąchałam mech w lesie i nocowałam pod chmurką. To była tylko harcerska sprawność, ale czułam się jak u siebie, naiwne, ale takie okoliczności przyrody dawały mi wytchnienie. W obleśnych bufetach piłam wódkę z kolegami kajakarzami. W niewielkim miasteczku koczowałam na dworcowej poczekalni dwa dni, wszystko z powodu strajku kolejarzy. Wszędzie było widać zacieki, lało i lało. Wielu bliskich ludzi mnie lekceważy, naciąga moją cierpliwość bez opamiętania, nie wiem, czy wydaje im się, że nic nie czuję? Czy może nie zauważam, jak traktują innych, zazwyczaj przyjemniej. Mam nie fajną przypadłość, w takich momentach odwracam się bez słowa i odchodzę. Bez pośpiechu. Puszczam w niepamięć obietnice, zobowiązania, chowam dłonie w kieszenie. Nie, to nie. Jest miło, kiedy jest miło. I widzisz, tak się kończy. Różni ludzie przychodzą, odchodzą, różne rzeczy mówią. Tak, wciąż mnie to dziwi. Jest już za późno i nie będę pisała ani słowa więcej w temacie, bo nie wiem, kim byłam w tamtym momencie. Możliwe, że coś przeoczyłam, możliwe, że chodziło tylko o jakąś rolę w zafałszowanym obrazie. Przyszło to nagłe przesilenie i gwałtownie mnie olśniło. Zwyczajnie znudziłam się czekaniem. 



25 komentarzy:

  1. zazdroszczę tej przypadłości, zazdroszczę olśnienia. Pomimo lat, doświadczeń często fatalnych, albo głównie emocjonalnie okaleczających, ciągle jeszcze nie umiem... i mam coraz większy problem i nie wiem już czy chce wiedzieć, wiedza rozbuja wyobraźnie, która mnie potem zabija ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i jeszcze mam prośbę, którą ponawiam - Margo ja tez chce przeczytac wywiad z Kalina i posłuchac jej głosu, tylko proszę powiedz gdzie, co i jak?? bo ja chyba o czymś nie wiem?

      Usuń
    2. Właśnie dlatego, że zbyt mocno mnie to boli, odwracam się. Myślę sobie, nie to nie. Zdaję sobie sprawę z tego, że ludziom się wydaje, że mnie nie ranią, ale ja nie potrafię uporczywie upominać się o coś, to mnie rani, właśnie to, że muszę znowu o czymś przypominać, dopominać się, pilnować swoich rzeczy. Myślę, że przyjaciel również dba o relacje i nie rani.

      Kalinę masz na messengerze

      Usuń
    3. Teatralno, ja Ci się mogę nagrać indywidualnie, tylko powiedz, o czym chcesz ;-)

      Usuń
    4. Teatralna się odezwała, czy przegapiła komunikat?

      Usuń
  2. To co jest warte przetrwania, przetrwa.
    Czasami przychodzi jakiś wiatr, zamiesza, zakręci. Gdy się uspokoi wszystko wraca na swoje miejsce.
    Tego Ci życzę eM:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im dłużej o tym myślę Soniu, to nie wydaje mi się. Zwyczajnie nie wiem nic o przyjaźni, albo niezbyt wiele.

      Usuń
  3. Też tak mam, Małgosiu. Nie walczę, nie sprzeciwiam ( jeśli to tylko mnie dotyczy) , nie wyważam drzwi, nie skacze z okna. Poboli i zostawi bliznę. Czasem dużą, ale co tam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romo kochana, no właśnie, wiem co czujesz...

      długie wejście, ale warto czekać, posłuchaj https://www.youtube.com/watch?v=AlaRjP8pg0Q

      Usuń
  4. Olsnienia to nawet juz na mnie splynelo jakis czas temu. Teraz przydaloby sie "tylko" wiecej odwagi :) Tylko i az. No ale kompletnie nie wiem, skad brac...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zauważyła Monika poniżej, to się nabywa, czyli życzę Ci abyś nabyła Diable kochany :)

      Usuń
  5. Powiem tak: nabyłam tę "umiejętność" z wiekiem ;):) Serdecznie ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba też, musiałam dojrzeć :) uściski Moniko :)

      Usuń
  6. Małgorzato, niedawno rozmawiałam ze znajomym, który neguje istnienie bliskości internetowej między ludźmi.
    Usiłowałam mu wytłumaczyć, że jak chcę dokładnie zrozumieć, co się ze mną dzieje w środku, to sobie czytam Twojego bloga.
    Chyba to już nie jest mój znajomy, bo patrzył na mnie dość jednoznacznie.
    Kto nie wie, ten nie wie...


    ...uczę się odchodzić z rękami w kieszeniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paddy też negował, ale uwierzył, kiedy poznał moich pierwszych znajomych z bloga. Tu znowu dochodzą kwestie wrażliwości i akceptowania, że jednak świat nie jest tylko szary i biały. Kto nie wie, ten nie wie - masz rację. A znajomych... dzisiaj jak sama widzisz, to bardzo łatwo mieć znajomych, czasami można spotkać kogoś, kto zostanie na całe życie, chociaż tylko od czasu do czasu możemy się z nim spotkać.

      Usuń
  7. Staram się zrozumieć dlaczego kąsają. Titek ze szczekiem rzuca się do nóg przechodzących ludzi. Robi to ze strachu, dlatego, że tak robił zawsze, dlatego, że inaczej nie umie przechodzić obok ludzi. Na pierwszy rzut oka to agresywny i niesympatyczny kundel. Ale to nie prawda, bo to przyjacielski, miły i znerwicowany stary pies. Czasem ktoś mimo szczekania i pokazywania zębów wyciąga do niego rękę. Czasem się Titek przełamie, podejdzie, powącha, zamerda ogonkiem - sprężynką. Inni odchodzą zniesmaczeni. Zresztą to tylko pies, powiedział aż człowiek. A i tak mam przekonanie, że dobrze jest zrozumieć.

    Uścisków MOC posyłam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak Beatko łatwiej jest przyjaźnić się ze zwierzętami. Obserwujesz je i wiesz, starasz się zrozumieć, bo czujesz źródło strachu Titka. Jeżeli miałabym to zachowanie przenieść na płaszczyznę ludzką, to zrozumienie nie przychodzi, bo to nas jednak odrobinę różni od zwierząt, że dwie strony muszą chcieć, a ja sobie mogę chcieć :*

      Ucałowania posyłam pięknoto :*

      Usuń
    2. Czytałam ostatnio o zaburzeniach mózgu w obszarze uczuć wyższych - ktoś po potwornym urazie głowy w wypadku drogowym (jako pieszy)w dzieciństwie stał się po prostu bestią. Człowiek to bardzo skomplikowana maszyneria. Może dlatego łatwiej ze zwierzętami.

      Buziaki :***

      Usuń
    3. No właśnie, właśnie. Cała ta maszyneria w głowie sprawia, że nie masz nigdy pewności, co bywa punktem wyjścia do zaufania i i rozmów, jak to jest naprawdę. Jeżeli w ogóle można zakładać, że prawda istnieje.

      Usuń
  8. A czy takie odwracanie się i odchodzenie to nie koniec? Przyjaźni, znajomości?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjaźni koniec, a znajomość jakaś tam pewnie przetrwa.

      Usuń
    2. Smutno czytać o końcu przyjaźni. Może wystarczy dać sobie czas na złapanie oddechu i dystansu...?

      Usuń
    3. Jeżeli coś się wyczerpało, nie było przyjaźnią, nie ma sensu trwonić czas.

      Usuń