Wchodzę w twoją ciszę, przeglądając się w kolorowych odcieniach ścian. Nie chcę słuchać nocnych jazd, przemówień, przeczołgiwania, pytań: może pani jest w ciąży? Kiedy zaczyna się od małp, a kończy na rozdawaniu spermy. I nikt nie musi tego widzieć. Skrępowanych uśmiechów, czerwonych od emocji uszu, zwapniałych, starych kości, farbowanych włosów. W zasadzie zawsze wychodzę na idiotkę, kiedy pytam o sedno sprawy. Nie wiedziałam, że można w ten sposób grać. Jak tamte kobiety w białych sukienkach. I kiedy mówię, że nie śpię przez drętwe opowieści, rybie łuski, skórki bananów, siłę nożowników, wychodzę z gry. Pozostaje tylko bezsenność, w powietrzu rozpływa się fala deszczu, nieustępliwa. Wtedy brakuje dni. Patrzę na rozjaśnione kreski atramentu, na sprostowania, przeprosiny. Pada i pada. Patrzę za siebie. Obijam się o lepkie drzwi, pocieszam sokiem z limonek, fantastycznym filmem, rozmowami o fryzurze prezydenta Stanów, o rozciągniętych zależnościach Zachodu i Wschodu, rzucam wzrok za linię graniczną, gdzie, jak zwykle, obojętność jest biała. Kobieta czy mężczyzna?
obojętność ...jest biała, jakoś mnie to szczególnie zafrapowało...
OdpowiedzUsuńbym chciała już nic nie robić tylko być obojętną.
Dla mnie obojętność była i jest przezroczysta.
OdpowiedzUsuń