sobota, 10 marca 2018

Jóhann Jóhannsson / "A Pile Of Dust"






Wciąż nie mogę uwierzyć, że Johann nie żyje. Kropka. Wiem, że wystarczy jego muzyka, by z nim spać, śnić, jeść i noce będą gwieździste, a poranki mniej mgliste. To, co sobie wymyślę, mogę napisać, puścić jakąś historię na sen, wyuczyć się na pamięć nut, na wypadek, gdyby ktoś chciał to wszystko odebrać. Nie ruszam się i niech pan zrozumie. Przejrzy notatki, daty, zdjęcia, szpilki wbite w ścianę. Niech pan się dobrze rozejrzy, przypatrzy obrazom, wymyślnym zawieszkom pod żyrandolem. Pamięć płata różne figle. Zatem niech płata, rozpłata, przeplata. Nie wiem, co powiedzieć śmierci. Kto by pomyślał, żeby jej cokolwiek mówić. Ja jednak mam do niej żal, że tak mnie wyprowadziła, prosto pod mur, obliczony na grubość dźwięków, na kwadraty nut i wrażeń. Mogłabym tu zostać, tyle że wciąż uchodzę z życiem, z jakimiś zadaniami, pyłem w kieszeniach, który wciąż przesypuję pomiędzy palcami.

14 komentarzy:

  1. W moim odczuciu śmierć nie jest rodzaju żeńskiego... To on. Przychodzi egoistycznie, bez żadnej empatii, bez poczucia, że nie w porę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie smierć chyba ma dwa oblicza, muszę to przemyśleć, tzn płeć ❤️🦏

      Usuń
  2. Piękne choć smutne, coraz więcej naszych uchodzi z życiem 😚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przesuwam się bliżej i bliżej, dostrzegam częściej odejścia rówieśników i niby nie ma we mnie strachu przed nieuchronnością, to myśl mnie przytrzymuje w smutku, dlaczego już, tak szybko, nagle.

      Usuń
  3. Piękna muzyka i dobry tekst,który pozwala mi przejść do dzisiejszego dnia...Dzięki Matgarithes, że dzielisz się swoimi uczuciami jak chlebem...Łatwiej jest mi wtedy znosić ból pleców i rozproszyć chmurę smutku...Muszę więcej tej muzyki słuchać...Utulam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jego muzyka ma w sobie niezwykły spokój, słuchaj Bogo i posyłam usciski, niech ból pleców minie ❤️

      Usuń
  4. i ja. przepiękna otwierająca przestrzenie muzyka...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem w trakcie czytania książki Jana van Helsing'a pt. "Rozmowy za śmiercią". Śmierć jest przedstawiona przez autora, jako postać młodzieńca, mającego w sobie czystą miłość do ludzi, którym towarzyszy w przemianie. Książka bardzo mnie poruszyła, a jednocześnie dała niesamowite poczucie spokoju. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie kres ziemskiej wędrówki, ale pewnym jest, że on nastąpi. Życie to tylko chwila i należy je szanować, ale i do śmierci należy odnosić się z szacunkiem. Każdy ma swoją drogę, która gdzieś ma swój koniec. Takie moje zdanie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, książkę odszukam, a wiesz, jest taki animowany film o śmierci, młodzieńcu, który sie zakochuje. Odszukam i tu zostawię ❤️

      Usuń
    2. https://youtu.be/ofnCdC8P70g znalazłam

      Usuń
    3. Fajnie Małgosiu. W wolnej chwili obejrzę go na spokojnie i z zaciekawieniem. Życie nauczyło mnie, że śmierć bliskich i ważnych dla nas osób należy przyjmować z pokorą i wyciszeniem. To bardzo trudne, ale z faktami się nie dyskutuje. Czasem odnoszę wrażenie, że ludzie tak, jakby po prostu znikali, ale oni żyją, żyją w naszych myślach, w snach, we wspomnieniach.

      Usuń
  6. Lubię milczeć, po tym co mówisz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że pasuje do ciszy https://youtu.be/3iejCB_U3EA

      Usuń