czwartek, 15 lutego 2018

Kiedy mówię, że nie śpię



Kiedy widzę koniec tego, co robię, już się cieszę, bo za chwilę odpocznę i nabiorę głęboko powietrza. Będę wypuszczać te wszystkie ciężkie gazy jak po nitce. Wtedy okazuje się, że dostaję kolejne zadanie. To nie jest jeszcze ten moment, w którym odwracam się na lewy bok, czytam teksty pisarzy z Peterson. Mało tego, nawet nie mogę zachwycić się porannym słońcem. Wstaję, ruszam przed siebie, przelotnie traktuję rzekę, ocean i góry. Nie mogę odpowiadać na wezwania, umawiać się na piwa, kawy i inne przyjemności. Wciąż słyszę: nie mam czasu. Ach! I ten moment dzisiaj rano - spojrzałam przez okno na bujające się drzewa, opustoszałą okolicę, gdzie porzucone rowery, hulajnogi leżą przez okrągły rok i poczułam ulgę. Tak wygląda część mnie, kiedy nie śpię, nie bujam nogą i nie fotografuję.

22 komentarze:

  1. Pieknie, ze masz ten widok za oknem, który Ci o tym przypomina!
    Ja mam tak w górach i nad morzem - no ale to sila rzeczy niezbyt czesto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam blisko góry i ocean, ale mogę tylko liznąć okiem, bo... czeka na mnie drypoint printing, a czas jak zwykle ucieka. Dobrze, że są blogerzy i ich historie, mogę przy ludziach, moich ulubionych z blogów, odetchnąć. :)

      Usuń
  2. nie mam czasu...
    i jak to zmienić?

    OdpowiedzUsuń
  3. odkryłam, że mogę wyhamować, że nie muszę pakować się we wszystkie działania, nie muszę startować we wszystkich konkursach, nie robię tego.I nic złego się nie dzieje.Nie lubię mówić przyjaciołom, że nie mam czasu. Dla nich mam. może nie od ręki, nie z mety ale mam. poza tym jestem gotowa na sytuację, że rzucam wszystko albo ograniczam i oddaje się. Już to przerabiałam. To dla siebie nie mam czasu i teraz staram się, to właśnie zmienić!!! koniecznie. I zmieniam. powoli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to co teraz robię, rozbudowuje moją przyszłość, więc nie marudzę, tylko tak przelotnie się tłumaczę... :)

      Usuń
  4. Zakończenia niosą w sobie ładunek spokoju, odpoczynek. Przyjemnie jest postawić ostatnią kropkę i wiedzieć, że o ile się nie chce, to nie musi się do niej wracać. Puszcza presja. Żal mi jedynie tych rowerów, bezpańskich - przygarnęłabym, odmalowała. Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko zrobi się ciepło, rowery i hulajnogi znikną... dzieci się do nich dopasują :) Pozdrawiam

      Usuń
  5. Też jestem w nieustannym wirze obowiązków. Dobrze, że od jakiegoś czasu coś to wreszcie przynajmniej przynosi.
    Jakimś cudem znajduję czas na te spotkania, choćby to było jedno na mój przyjazd do PL.
    Ale mam ich stanowczo zbyt mało.
    Idę poleżeć, bo trzy ostatnie dni mnie przeciągnęły po krawędzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za Twój odpoczynek :* miej dobry czas IW :*

      Usuń
  6. Większość z nas tak się zmaga z czasem, Małgosiu. Ale gdyby nie te zmagania, czym odmierzalibyśmy czas? Siwiejacymi włosami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siwiejące włosy to bardzo interesujące zagadnienie ❤️ Uściski

      Usuń
  7. No to ja jestem szczęśliwcem z mnóstwem czasu:)
    Żyję niczym Władca Czasu:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Od maja będę władczynią czasu, tak do połowy września :P fajnie będzie :)

    OdpowiedzUsuń