Żywili
Smaki, promienie słoneczne.
Udawanie, że nie udaję. Chociaż wilgoć oblepia włosy
pachnącym dymem. Jesion przepędzony wiatrem. Palcami.
Ulica. Zaokrąglone brzegi, kiedy się odwracam.
Czasem mam wrażenie – wszystko już było.
Hebanowe nosorożce. Perłowe kości. Bliskość lodu
odczuwalna tuż przy ziemi. Zapach, od którego
nie sposób uciec. Zapomnieć.
Odbierasz mnie cząstkami.
Lekko ocierają się o pozostawione na stole szkice.
Koncepcje. Definiujemy myśli. Liście wyrastające
z młodych ramion. Słabość. Obserwowanie.
Często patrzymy na coś, co odrywa się i spada.
Odlepia od wewnętrznej strony głowy, gdzie
tkwią obrazy. Artefakty.
Zaczynamy od fundamentu. Wracamy
kilka razy. Do kresek, co milimetr. Nadają kształty.
Wyodrębniają pospiesznie meandry, a czas
kurczy się w zapisanych wzorach.
Białe domy wzdłuż płotów.
Ciężkie drzwi. Przejście pomiędzy narodzinami,
a wagonem cyfr. Każdego roku kładziesz na blacie ziarnko piasku.
Toczy się.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten wiersz, Ty wiesz:*
Wiem :) moja przyjemność!
UsuńIm dłużej żyjesz tym więcej rzeczy. Mechanizm, który trwa. Z ziarnka powstaje całe wybrzeże, miasta i życie. Pozostawiasz mnóstwo w domyśle Małgoś.
OdpowiedzUsuńPoetycko :)
Usuńpoezja otarła się o "prawdziweżycie". Cud narodzin. Następne pokolenie, pierwszy człowiek....
OdpowiedzUsuńStarość zblizyła się wielkim, małym krokiem...
Nieuchronność :) ale nie martwmy się o to!
UsuńNieuchronność :)
Usuńty to potrafisz pocieszyć....
:))))))))))
do poczytania, hej :)
hehe, do usług :)
UsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńA tych ziarenek, to już niezły kopczyk. Mogłabym pewnie i zamek z piasku zbudować :)
Gorące uściski :*