czwartek, 8 czerwca 2017

Muzyczność




Wanda. Jeżeli kiedyś zechcę napisać o psie, to właśnie o niej. Znika w trawie. Wybiega z krzaków. Uśmiecha się, tak jak uśmiechają się psy o czekoladowych oczach. Koty obserwują każdy mój ruch. Chciałyby coś powiedzieć. To mi wystarcza. Jeden z kotów ulokował się na kredensie, możliwe, że go nie dostrzegę. Tak sobie wymyślił. Strzelin. Puszczamy w ruch słowa. Poznaję Monikę. Wpatruję się w kobaltowe paznokcie Baśki. Uzupełniamy zapas wina w pobliskim sklepie. Wracamy w porządek myśli i snów. Baśka przepada w kuchni. Z Wandą kręcimy się w kółko. Wchodzimy, wychodzimy. Odrywamy od ziemi. Przyglądam się doniczkom ceramicznym, rybom, odciśniętym roślinom, zarośniętej przestrzeni. Pośród drzew peonie, mrówki. Mozaika. Kolory, ozdoby przypominające życie z pobliskiego stawu. Przystaję na krawędzi cienia. Powiedziałabym, że nie można odwzorowywać rzeczywistości posługując się językiem zmysłów. Chodzi bowiem o to, by sobie wyobrazić dźwięki. Okrągłe i lekkie. Leżymy z Wandą i mrużymy oczy. Powidoki.

12 komentarzy:

  1. eM, Ty to potrafisz BYĆ tu-i teraz!!!!!!!!!!!!!

    podziwiam Cię zato!serio!!!

    też bym trak chciała, ale...nie potraffię

    buziaki dla Ciebie i Wandy :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To potrafienie przyszło z wiekiem, również z rezygnacją z tego, co już nie wróci :) uściski MM

      Usuń
  2. i ja przysiądę pooglądać mozaiki...

    OdpowiedzUsuń
  3. O, jak bardzo potrzebowałam spokoju w tę dziką noc... Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. współodczuwam i pożądam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Spokój + przyjaciele = najlepsze chwile :)

    OdpowiedzUsuń