Stresuję się, mam tremę. Podziwiam ludzi, którzy potrafią czytać z marszu, bez zająknięcia. Towarzyscy i tacy lajtowi, jak mój syn po imprezie w Karmie. Wieczór był, jaki był. O tym może opowiedzieć Newa, albo Beata, może Katka, Baśka, Marta z życia na kreskę, może Magda, Marcin, Jacek, Piotr i Paweł. Może Agnieszka, Ania, Marta albo Tadeusz. Może też Grażyna, Jarek, Beata, Tomek, Kuba, Kamil, Ania, Paweł, Alicja, Kamil, Marta, Ewa, Dorota, Darek, Karina albo Łukasz. Może też Magda, Joanna, Ola, Monika, Maria, Ula, Daniel, Natalia, Małgosia, Franek, Gosia, Aga, Ana, Aldona, Beata i może jej mąż i wiele innych osób, których imion nie pamiętam, wybaczcie. Dziękuję Beacie Guli ze Staromiejskiego Domu Kultry, że mogłam we wspólnym pokoju odczytać wiersze, a Joasi Mueller za to, że nie utonęłam w dyskusji. Tomkowi Świtalskiemu, za przygotowanie wystawy Baśki Trzybulskiej. Kamilowi. Dziękuję Katce, za wsparcie i oparcie. Karinie, Darkowi i Frankowi, że można świetnie razem spędzić czas. Za smak pigwy i najróżniejsze pszeniczne. Za nosorożce, książki i kwiaty. Basiu, Ty wiesz! Poetom Jezior za świetny koncert. No i za wszystko, co później...
Początki
Kasi Tchórz
Od kilku godzin myślę o wspólnym pokoju, o cieple torfu.
Francuskie ciastko rozsypuje się w palcach.
Gotowe recepty nie są dobre na wszystko, tak jak znajomi.
Wtedy wyraźnie poczułam, że to nie była przyjaźń. Niekończące
Gotowe recepty nie są dobre na wszystko, tak jak znajomi.
Wtedy wyraźnie poczułam, że to nie była przyjaźń. Niekończące
się rozmowy, zdolność widzenia tego, co ukryte.
Musisz nauczyć się wypełniać pustkę. Tajemnicami z książek,
Musisz nauczyć się wypełniać pustkę. Tajemnicami z książek,
dzięki którym chciałbyś nakręcić film. Opowiedzieć najprościej
historie o umiejętnościach, o tropach ułożonych tak, żeby nimi
bez lęku oddychać.
Wygrzewam się w słońcu z zielonymi jaszczurkami,
Wygrzewam się w słońcu z zielonymi jaszczurkami,
nie wiem, jaką mają duszę. Czy coś nas łączy, przemyka
jedno w drugie.
Wyjechałeś i wówczas przełożyłam książki na półkę. Podobało
Wyjechałeś i wówczas przełożyłam książki na półkę. Podobało
mi się, bo było wygodnie. Człowiek wciąż płaci wysoką cenę
za pragnienia, stale kogoś drażni albo szuka okularów. Później
nie pamięta, od czego się zaczęło.
Podziwiam, chłonę... Gratuluję :)!... Pięknie!
OdpowiedzUsuńWarszawa zawsze łagodzi kształt wierszy :)
UsuńŻałuję, że nie mogłam uczestniczyć. Chciałabym wysłuchać Twojego "czytania", rzucić okiem na prace w Galerii, no i usłyszeć jak "toniesz" w dyskusji:) Jestem pewna, że świetnie dryfowałaś:)
OdpowiedzUsuńOlu, mam nadzieję, że spotkamy się w innych przyjemnych okolicznościach :)
UsuńAle musialo byc pieknie.... Ty i Baska to niepowtarzalny duet.
OdpowiedzUsuńTak, było i muzycy grali :) fajni muzycy
UsuńWyobrażam sobie, że było pięknie. Gratuluję serdecznie:)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie mogłam uczestniczyć.
Też żałuję Soniu :*
UsuńI ja Ci dziękuję Małgorzato, za Twoją tremę, która dla mnie u artysty jest zawsze dowodem na to, że nie popadł jeszcze w rutynę. I za Twój uśmiech i dowcip, i swobodę, mimo termy :) Za ciepło rąk i iskierki w oczach. Za to, że jesteś naprawdę:*
OdpowiedzUsuńBeata
P.S.
To jest prawdziwa przyjemność móc słuchać poety, który czyta swoje wiersze, te, które się już samemu zna, i te, które dopiero kiedyś się pojawią.
Oczywiście miało być "mimo tremy" :( , bo termy niestety nie było, zimno i deszczowo, za to w nas gorąc :)
UsuńZrozumiałam BB :) Twój uśmiech bezcenny :) dziękuję, że byłaś i wciąż jesteś :) Miło było pouśmiechć się do Ciebie :) kisses
UsuńCudowny wieczór. Piękne prace, wymiana myśli, uczuć, tworząca "nowe" przestrzenie. To ja dziękuję Tobie Małgosiu...I Baśce oczywiście też!
OdpowiedzUsuńKatko, Ty wiesz! :)
Usuńale przyjemnie to przeczytać. Cieszy, że wieczór udany, i nawet z nosorożcami byli?
OdpowiedzUsuńradość, że życie przenika się ze światem blogowym...
pozdrowienia wesołe :)
Tak, nosorożce piękne! Pozdrawiam ciepło
UsuńPięknie było! Żona wszystko mi opowiedziała!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńniestety, nie udało mi się być :( bardzo żałuję
OdpowiedzUsuńNie żałuj :) wystawa Baśki jest do poniedziałku, polecam :)
UsuńDużo cudnych wspomnień zebrałaś. Niech sycą ducha i przypominają, że nie tylko dżdżu i niemiłych strażników na lotnisku tu nie brak. ;-)
OdpowiedzUsuńA kolorowe świneczki i kapturka (tyle że na przypince) ma moja córa.
Wspaniałe wpomnienia przykrywają, te mniej wspaniałe :) świneczki są boskie :) Pozdrawiam córcię :*
Usuń:*
Usuń