Przyleciała Zadra. Wciśnięta w kanapę czytam i czytam. Margaret Atwood w październiku w Dublinie, więc deszcz, który przemywa skrzydła owadom nie wydaje się aż tak paskudny, niż wcześniej bywało. Dziwna cisza. Skórki z limonek, drzwi wejściowe zamknięte na klucz. Upalne lato w Polsce do znudzenia zawieszone kilka tysięcy kilometrów stąd. A tutaj deszcz i deszcz, z krótką przerwą na słońce.
nie takie upalne to lato.... w Zakopcu 10 dni lałooo
OdpowiedzUsuńTam, gdzie jest Paddy, upalne! :)
Usuńjakie to symptomatyczne, że gdzie mnie nie ma tam słońce i 30 stopni ....
Usuńi jeszcze napisz cos o Zadrze, bo nie znam, proszę.
ale dzisiaj podobno leje :) napiszę, jak przeczytam :)
UsuńZadra - świetnie zredagowane pismo
Wcisnąć się w kanapę i czytać! Chwilo, trwaj wiecznie! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię :)
UsuńZ ciekawości zajrzałem do Zadry i trafiłem na "Wszyscy mówimy onzykiem" Agnieszki Szeżyńskiej - o, matko! żeby utrzymać się w feministycznej tonacji :-), to tak na serio?!
OdpowiedzUsuńMnie bardziej zainteresowały Rumuńskie koronki i Profesorki z dawnych lat, co się dzieje i takie tam. Przecież każdy jest inny i ma do tego prawo. Kto jak kto, ale Ty to rozumiesz. uściski.
Usuń