Magdzie
Chleb z ziarnami. Codzienność, od której uciekałam.
Początek życia. Zielone strony, rude włosy.
Magda napisała, że dotknęła fali oceanu. Byłam blisko,
kiedy myślała o Burren, tuliła się do skały, pęknięć.
Wgłębień. Znikną jesienią, coś o tym wiem.
Ale nie na serio. Przypisuję to sprawom
z głowy. Czułym miejscom. Rozpłyną się, jak pragnienie
i wszystko, co dotyczy owiec, Mullaghmore. Refrakcja fali.
Wydęły usta, z nimi drobiazgi. Niech zgadują,
ile siły i słabości przypływ wydłubuje wiosną z plaży.
Długi stół zakryty barwnym suknem. Etatowi gadacze.
Nierówno podstrzyżona malarka, przyziemne rozmowy
o znaczeniu palet. Z końca przyglądam się młodzieży,
ich dłoniom, które ukrywają publikacje na snapchatach,
okazje, wymianę słów. Zadają ciosy lub odrysowują brwi
odlepiają szminkę od szklanek.
kwiecień 2016
Świat znikających jesienią pęknięć, a może znikających myśli, fale oceanu, owce. Zupełnie inna rzeczywistość. Inna codzienność. I tylko młodzi tacy sami :)
OdpowiedzUsuńP.S.
A nasze czułe miejsca zawsze zabieramy ze sobą :*
A może wszystko jest snem i zniknie, gadacze, młodzież, wszystko :*
OdpowiedzUsuńTego się obawiam
kiss BB
Można poczuć swoją niewielką skończoność dotykając fali oceanu.
OdpowiedzUsuń:) dobrze, że tak działa
UsuńTwoje wiersze są właśnie takie jak czule miejsca.
OdpowiedzUsuńNawet jeśli wszystko zniknie, pozostaną ślady.
:*
Na to liczę :) kiss
Usuń