wtorek, 21 czerwca 2016

Aplikacje na FB



Chciałam sprawdzić tych pięć powodów, dla których warto mnie poślubić, ale aplikacja domaga się dostępu do listy znajomych i w tym momencie, mówię aplikacji: fuck yourself! Wiem, wiem, brzydko się odzywam, ale czasami muszę, szczególnie kiedy jest cisza, jak makiem zasiał. I to jest powód, żeby mnie poślubić, mało tego, Paddy nie lubi, gdy przeklinam, więc stosuję uniki, no, może czasami, kiedy uganiam się za muszkami. Ale powody miał inne, i to moje przeklinanie pomija uśmiechem. Po pierwsze, to nie mam zupełnie gustu i wciąż w tym miejscu dyskutujemy, bo ja nie lubię jego butów, a on moich nowych spodni. Muzycznie i literacko wszystko styka. On czyta moje książki, ja jego, muzyki słuchamy razem. Wypiekam najlepszy chleb pod słońcem, zawsze! To znaczy, od kiedy się nauczyłam, przez pierwsze cztery miesiące eksperymentów, bywało różnie. Paddy uwielbia moją determinację, jak się uprę, wbiję coś do głowy, to wywiercę dziurę w całym. Tak, potrafię. On to wie i wznosi toast za tych po drugiej stronie. Czytam mu na głos, bo nic tak nie działa na sen, jak sopran i jego aksamitna barwa. Jest lepszy od najlepszego shiraza. I najważniejsze, potrafię godzinami milczeć. I to nie są ciche dni. Zwyczajnie pokochałam milczenie, jak najmniej słów, tracenia czasu na pitu pitu, kiedy można posiedzieć i pomilczeć. Pogapić się na ocean, góry. Wędrować bez słów, żyć cierpliwie, bez tej nieustannej czepliwości. A chciałam tylko sprawdzić tych pięć powodów, bo przecież jestem mężatką, więc dlaczego miałoby być warto, skoro małżeństwa się nie wartościuje, partnerstwo, to wzajemnne poddaństwo, dlatego piekę chleb, a Paddy przymyka oko na moje spodnie, przekleństwa i wodę w słoiku na pędzle, którą powinnam już dawno wymienić. Takie tam drobiazgi.


40 komentarzy:

  1. Zewsząd docierają dźwięki dlatego milczenie jest ekskluzywne. Lubię to :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To przymykanie oczu na "takie tam drobiazgi" to taki kluczyk do szczęśliwego związku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) ale wodę wymieniłam z tej okazji, to właśnie tak działa :) ale Ty to wiesz :)

      Usuń
  3. Trafnie to ujęłaś - małżeństwo to wzajemne poddaństwo. Pięknie jest się poddawać - wzajemnie. Szkoda, że tak często ktoś robi z siebie władcę i panisko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie trafiam w życiu na takie małżeństwa, gdzie kobieta jest uciskana przez władcę, kobiety, które znam wybrały celująco.

      Usuń
    2. Ponoć wybór męża to nic innego jak konsekwencja tego, czego już zaznaliśmy w życiu. Mózg się przyzwyczaja do niedoli tak samo, jak do pozytywnych wrażeń. Jeśli np. rodzice nas dołowali, będziemy szukać kogoś, kto pozwoli się poczuć tak samo.

      Usuń
    3. Serio? Nie znam tej teorii.

      Usuń
    4. Czytam książkę J.Dispenza, speca od szarych komórek:)

      Usuń
    5. Smutny paradoks. Wolimy złe znajome niż dobre nieznane. Ale świadomość tego może wiele zdziałać i pozwolić przekroczyć ograniczenia. Dobrze jest czytać :)

      Usuń
    6. Chyba jestem jakaś inna, bo zawsze wybieram nieznajome dobre, niż znajome złe... ale to akurat wiesz :) uściski

      Usuń
    7. No wiem, wiem ;) To tak jak ja.

      Usuń
  4. przypominam cichutko, że ja po drugiej stronie monitora też jestem- jeśli to toast za czytelników :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja Tobie nie wiercę dziury w brzuchu, więc się nie stresuj skarbie :) a tost, to ja za Ciebie, do Ciebie, zawsze i z przyjemnością :)

      Usuń
    2. może być i tost (na słodko) i toast (czymś mocniejszym) gwiazdą internetową mi jesteś. Paddiemu pamiętam pewną prowokację... z pocztówkami, ale nie jest tak żle. Przetrwamy z uśmiechem :)

      Usuń
    3. i wyszło na to, że tez czepliwa jestem...- jak w komentarzach poniżej...ah te b,,,,,,,

      Usuń
    4. No gdzie jesteś, jak nie jesteś czepliwa :) nie zgadzam się :)

      Usuń
  5. I to taki przykład, gdy aplikacja fb zainspirowała... do ciekawego wpisu.
    Aż zgłodniałam patrząc na zdjęcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) zatem smacznego :) aplikacje wciąż mnie bawią

      Usuń
  6. Te drobiazgi wazne sa, o tak :)
    A chleb bardzo apetyczny, bardzo. Ja piec nie umiem, istnieje jedno jedyne ciasto (na szczescie czekoladowe) które mi zawsze wychodzi - a reszta nie wychodzi. Tez zawsze. Konsekwentnie.
    A od kiedy mam bloga, Borsuk nie moze sie nadziwic, ile ja tam wypisuje, bo przeciez tez jestem osoba milczaca. A tu takie literotoki. No i co ja mam odpowiedziec? Ja sie sama tego nie spodziewalam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pieczeniu chleba jest ważna zasada - ciepło. Bez tego chleb nie wyrośnie, kiedyś też nie potrafiłam, cztery lata dojrzewałam do pieczenia chleba. Dobrze, że czekoladowe Ci wychodzi, bo jest smaczne :) Oj, też na blogu więcej piszę niż wypowiadam słów dookoła. Mnie się zwyczajnie nie chce, więd doskonale Cię rozumiem :) i łączę się przez diabelską sieć :) kisses

      Usuń
  7. Ja jestem gadułą ,ja muszę się wygadać zaś mój pan poślubiony to milczek z natury. Czasem gadam ,gadam i pytam no co nic nie mówisz a on a nie mam nic ciekawego do dodania już wszystko powiedziałaś:P . Inżynier ,umysł ścisły dużo mówi. Ja jeszcze 4 lata temu myślałam,że nie dam radu wytrzymać z nim,ale mija już blisko 9 lat i przyzwyczaiłam się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pięknie się uzupełniacie. Ważne, że wszystko działa, jak należy i dajecie ze sobą radę :) Cała reszta, to wiesz, drobiazgi :) uściski

      Usuń
  8. Drobiazgi są ważne :)
    Chleb wygląda apetycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywają ważne, no wiesz, jak zawsze poziom ważności zależy od miejsca, w którym się siedzi :) ucałowania

      Usuń
  9. Jak to mówią: wszystko zaczyna się od drobiazgów. :)
    A taki chleb, to cudowny "drobiazg". I smaczny i zdrowy, przez żołądek do serca. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ktoś mi właśnie opowiadał, że może nie być słów, ale smacznie musi, więc to kwestia potrzeb i wzajemności :)

      Usuń
  10. No właśnie....też mnie to zatrzymuje kiedy jakaś aplikacja chce użyć zbyt wielu danych. A o pięć powodów musiałabym pewnie męża zapytać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że doskonale znasz te powody, no chyba że potrzebujesz się utwierdzić :)

      ucałowania

      Usuń
    2. Ja bym tam i więcej niż pięć znalazła ;)))

      Usuń
    3. Wspaniale :) i o to chodzi!

      Usuń
  11. Z Twoich wpisów wynika jedno: Paddy znał wcześniej od Ciebie pięć powodów, dla których NALEŻAŁO Cię poślubić! :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. On twierdzi, że sobie mnie wychował, jest duuużo starszy, no i niech tak myśli, co mnie tam, jednak wtedy, jak się poznaliśmy, chleba nie piekłam, ale dla niego to ja nawet zawijać się w chusteczkę nauczę :) bo on dla mnie zrobi to samo i będzie kabaret z tego niezły :) przecież nie mamy TV, jakąś rozrywkę należy sobie organizować.

    OdpowiedzUsuń
  13. I o to chodzi: o wspólny chleb i dzielenie milczenia.
    Ah.

    OdpowiedzUsuń
  14. Żyć cierpliwie... recepta na szczęśliwe życie:) I bez tej nieustannej czepliwości ! Spróbuję zapamiętać, albo lepiej zacznę trenować, wspominając Ciebie Małgosiu. Może się uda, warto spróbować.

    P.S. Taka trochę czepliwa jestem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie czepliwość przeszła, więc może i Tobie przejdzie :)

      Ściskam

      Usuń
    2. Ale jakoś mnie nie pasuje do Ciebie czepliwość, serio!

      Usuń