Codziennie rozmawiam z mamą i powtarzam, że powinnam zasypiać na początku grudnia i budzić się na początku marca. Mam problemy z ogólną percepcją. Nie łapię
żartów, nie potrafię cieszyć się z prezentów. Słucham muzyki i jedynie objęcia
Paddy’ego przynoszą ukojenie. Jestem płaczliwa, senna i niezdecydowana.
Umierają moi ukochani muzycy, aktorzy. Niby wiem, rozumiem, ale czuję się fatalnie.
Zapaliłabym, ale nie palę. Udusiłabym się dymem na śmierć, ale wiem, że to
styczeń sryczeń. To jego wina. Królowa śniegu zawsze była zła i przewidywalna.
Do bólu, do utraty tchu. Nie mam przyjemności w oddychaniu. Nawet smak kawy,
wyjątkowo jałowy tego czwartku. Powstrzymuję łzy i pozwalam, aby myśli ułożyły się, jak pięści w kieszeniach spodni. Będę go pamiętać i oglądać z nim
filmy do końca zimy i jeszcze dłużej.
Bowie, Rickman...
OdpowiedzUsuńChyba zacznę bać się wchodzić na Twitter. Nic przyjemnego tam nie wyczytuję.
Taki czas... i nikt nie zmartwychwstaje
UsuńMyślę, że ludzie, którzy pozostawiają po sobie piękne rzeczy, nigdy do końca nie odchodzą.
OdpowiedzUsuńStyczeń sryczeń skończy się, jak zawsze, i może po nim nie przyjdzie luty wypluty, ale zdezorientowana wiosna?
:*
Luty sruty, ale masz rację... odchodzą, ale pozostawiają po sobie ogrom zdjęć, filmów, zdjęć, ksiażek, płyt i twórczość, którą możemy dotykać, otulać się i koić zmysły. Jest to jakieś pocieszenie.
UsuńKiss BB
Okazuje się, że nie tylko mnie dopada zimowe zmęczenie (właśnie takie, że nie cieszy nawet to, co powinno). Postawiłam się w ostatnich dniach na nogi i zamiar mam niezłomny utrzymać się na nich do wiosny. Oby coś dobrego (dużo czegoś dobrego) postawiło Ciebie :-).
OdpowiedzUsuńPojawiło się coś takiego, co mnie postawiło na nogi. Może nie z zaskoczenia, bo się spodziewałam, ale widok obrazów w rzeczywistości odsunął na bok wszystkie smutki. I tu wychodzi potrzeba otaczania się sztuką, przeżywania jej, dotykania... wypełnienia po uszy. Do tego muzyka i życie przebija się dalej.
UsuńMoże Ci się spodoba, archwialna audycja http://www.polskieradio.pl/9/351/Artykul/1569750,Ciemna-strona-mocy-sklada-hold-Davidowi-Bowiemu
Odpowiadam z małą zwłoką ;-). Opóźnienie wynika między innymi z faktu, że po zapoznaniu się z zalinkowaną zawartością nie wiedziałam, co mam napisać, bo zamiast o Davidzie, raczej myślałam o Tomku Beksińskim. I dalej tak jest, gdy wracam do tematu tej audycji. Ale za link dziękuję :-).
UsuńSzkoda miesięcy na spanie. Percepcji Ci wystarcza na piękne zdjęcia plaży:)
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale kiedy bodźców brak, to tak właśnie się spada... :)
Usuńale potrafisz w taki sposób napisać tekst, że sporo osób może się z nim utożsamiać....
OdpowiedzUsuńmój styczeń ryczeń zaczął się wczoraj, gdy na tablicy rozdzielczej auta włączyła się choinka- światełka: pomarańczowe, czerwone, zielone i jeszcze takie wiercące pip,pip,pip,pip
wymiękłam...
Alis, mam nadzieję, moja miła, że choinka przestała pipać :*
Usuńściskam ciepło i posyłam dobre myśli
tak, każdy ma swój styczeń-sryczeń :(
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Małgosiu, przetrwamy, już niedługo...
Kocham Cię i przytulam mocno :*
Olu, przytulam i ja :* love
UsuńMalgoś styczeń zaraz pójdzie precz. Zostanie wytrzepac poduchy i resztki wymiesc za próg. Może będzie lepiej. Alan Rickman zostanie w kadrach pamięci. Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńTak, tak jest :) uśmiechy posyłam
UsuńDo lodówki z Królową, albo do zamrażalnika! Latem przyda się do schłodzenia drinków.
OdpowiedzUsuńNie daj się sryczniowi, ani nawet srutemu :***
Nie dam :) mam upchany zamrażalnik, ale spróbuję ją tam uwięzić :)
UsuńTakie chwile niemocy bywają (i właśnie dobrze to z siebie wypisać). A zima - też mam coś z niedźwiedzia. Z drugiej strony - bez srycznia nie byłoby lutego, a potem maja, lipca... więc jest i nadzieja.
OdpowiedzUsuńPrzytulam.
https://www.youtube.com/watch?v=g1w3yn8uqGg
Usuńcykl, to cykl
kiss miła
dlatego ja milczę, jak zaklęta księżniczka w lodzie ;)
OdpowiedzUsuń