Sąsiedzi budzą mnie o czwartej
czterdzieści osiem. Poszło o ilość żon
i kochanek. W kolejną bezsenną godzinę
chciałam być gotowa na przejście, moment.
Z twoich pudełek wyfrunęły ryby.
Poranne rozważania, czy chcę lecieć z nimi
do Dubaju, Antwerpii, czy Muszyny drażniły bardziej
niż deszcz słów. Chwilę po tym szukałam
schronienia pod drzewami. Wtedy owce przebiegały
pole. Niedzielny odpoczynek wlókł się na ostatnich nogach.
Niekiedy przystawałam, bo odezwał się fragment wiersza,
dźwięk muzyki. Nie wiedziałam, gdzie mam ukryć poćwiartowane
kawałki fraz. Sprawdź, czy wszyscy są.
I tak ich nie zapamiętam.
Nie mogę powiedzieć: moje życie jest nudne.
Analizuję drogę, żeby zrozumieć tych, co czekają.
Wydaje się, że kiedy jest stromo, łatwiej dobiec.
Wprost do oceanu.
19.09.2014
dzisiaj twoje slowa mowia do mnie, ze latwo nie znaczy ciekawie. wlasnie trudnosci mobilizuja , dyscyplinuja... dlaczego wlasnie tak to zrozumialam , kto to wie ;)
OdpowiedzUsuńO właśnie, ściskam Katarzyno :)
Usuńja też lubię, gdy jest stromo w drodze do oceanu...
OdpowiedzUsuńTyle, że możesz już nie wrócić :*
Usuńwydaje się:-) ale jeśli jest zbyt stromo to łatwo się poślizgnąć, a nie każdy lubi być Syzyfem.
OdpowiedzUsuńZbyt proste rozwiązania czasami są gorszymi potknięciami :)
Usuńzimno.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=UWnf6U-nznQ
bardzo lubię :)
UsuńMałgosiu do Muszyny, koniecznie do Muszyny. Jest piękna:)
OdpowiedzUsuńWiem wiem, dlatego się zawiesiłam przy tym miejscu :)
UsuńWiersz aż drży od niepokoju. Nie można przejść koło niego obojętnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Tojav :)
UsuńNiedzielny odpoczynek też może zmęczyć.
OdpowiedzUsuńMoże, może :) ściskam Danko
Usuń