sobota, 3 października 2015

Tonizacja i orzeźwienie

 © Ewa Lutomska-Bracikowska


Lipiec. Miesiąc nożowników, artystów, czegoś tam jeszcze. Zastanawiam się, kto straci życie w Belfaście, a może to nikogo nie obchodzi. Chyba nam nie zależy. Przywiązywanie do tradycji, obchodzenie świąt, celebracja nienawiści, potęgi. To zawsze źle się kończy. Tyle przedziwnych rzeczy, sytuacji. Pokręcone losy i zmienne czasy. Dzisiaj wydaje nam się niewiarygodne, że można zabić drugiego człowieka, tylko dlatego, że jego przodkowie, jako lojalni kolonizatorzy czują się wybrańcami. Bez znaczenia jest fakt, że tym czynem nic nie uzyskają. Mam wrażenie, że ludzie lubią zadawać ból, niepotrzebne pytania. Lubią znęcać się nad innymi. Tamci z kolei, sfrustrowani, w zamkniętym gronie płoną żarliwą wiarą, nie dostrzegają przygnębiającego miejsca, w zasadzie niewiele czują. Dla nich liczy się jedynie, kto został potępiony i czy potępiający stanęli na wysokości zadania. Skąd pochodzi zło? Rozpoznaję w ludziach smutek, przejaw cierpienia, by zawsze było o czym rozmawiać. Elementarne wartości zostały wyparte przez media społecznościowe, tam można wszystko. Dzielić, przeobrażać obrazy w memy, chichotać i ucztować do woli, żerować na cudzym nieszczęściu. Można też się wylogować i spędzić noc w muzeum. Spoglądać przeciągle na obrazy, doświadczać magii, szukać spokoju, równowagi. Wcierać w powieki wrażliwość, szukać w sobie pokładów empatii. Wychodzić dalej, poznawać i nie bać się, że tamtemu, czy tamtej, coś się nie spodoba. Tak właśnie można spędzić życie. W skowronkach, dzwonkach, z daleka od wirtualnej wrzawy. Wystarczy wyjaśnienie, że cała ta wrzawa nie ma znaczenia. Że śmierć to tylko umrzeć.



Kiedy wspominasz o Belfaście mam zawrót głowy, mówisz:
o dymie, przejściach, podpaleniach. Tamtej nocy z długimi
kłami, zatkanymi żyłami i tego, czego chcesz od nas panie.
Znowu zbliża się lipiec. Ludzie gubią się w nagłej chrypce,
odcieniach oranżu, pragną wiedzieć czy śmierć to tylko umrzeć.

Tytuły wierszy układają się w pozdrowienia. Mogłabym nimi
zabrudzić ściany, pokryć warstwy forniru, utulić dzieci.
Głosy powoli gasną, kończy się strona, kończą piosenki.
Coś rozbija się o coś. W tym świecie, blisko klifu,
można zaobserwować akrobatów. Tracą siebie wolniej i wolniej.

Mdleją. Pies skomle, koty bronią się przed cieniem z drugiej
strony bramy. Nie wiem, co mam z nimi wspólnego, boli
tylko w chwili, kiedy się duszę. Oni to widzą.
Zaciągają kaptury, chowają eleganckie krawaty.


Mam udawać, że ludzie nie są kanaliami? Oczywiście, nie wszyscy są źli, ale twój brat jest i może ciotka, kuzynka. Ekipa anty, która chętnie odebrałaby prawa protestantom, a może katolikom, to zależy, po której stronie właśnie stoją. A gdyby odwołać się do wszystkich stron. Przecież nie można tak żyć, pod obstrzałem, pod nożem. Cudza moralność, polityka. Czy mamy szansę stać się wolnymi? Być osobnymi? Tak, wiem, dzisiaj już chyba tylko w sztuce. Niestety, ten świat, wspaniały i szlachetny, który wyobrażałam od dzieciństwa, ten świat niewoli, więzi i zabija. I nie ma znaczenia, że żyjemy w XXI wieku. To właśnie teraz jest najwięcej możliwości upodlania, wypalania piętna, manipulacji. Moja ucieczka w niczym nie pomoże. Człowiek już dawno został pokonany. Porzuciłam ten tekst. Wróciłam, bo nagle ktoś mnie rozbawił, spowodował, że dożywocie stało się jaśniejsze, bardziej filozoficzne. Tęsknota powoduje, że sklejam otoczenie, na nowo szukam rozwiązań, siebie. Ze wszystkimi uciskami, zamyśleniami, gramatyką i retoryką. Co zrobić, by kompletnie nie odjechać? Nie przepaść w skrajnościach?! Mam na to niezawodny sposób. Przyglądam się malarkom i malarzom, i tak dotarłam do Ewy Lutomskiej-Bracikowskiej. Do jej fascynacji zwierzętami, naturą, nizinami. Obecność Ewy pozwoliła mi rozchmurzyć się, wejść do świata odartego z tytułów i awansów. Czy obrazy mogą być relacjami? Pewnie nie, ale mogą zmieniać relacje, mogą reanimować, zyskiwać z każdym spojrzeniem. Patrzę na psa, najlepszego przyjaciela i sprzymierzeńca. Wypełniony ufnością i odwagą, zasypia i zmniejsza się do rozmiaru szczenięcia. Piękno śnienia, kolorów, w jakich się zatapia, powoduje, że nie mogę oderwać oczu, muszę ci opowiedzieć, jak młodzieńczo wygląda. Zdolny, by nas obronić, no może nie we śnie, ale czuwa i kiedy zatrzęsie się ziemia, rozerwie granicę snu, pokona śmierć! Odrealnienie, niezwykła barwność, sekrety, to siła obrazów. Pierwotność, świat żywy lub senny, wychodzi przed oczy, podbija przekonanie, że odkrywam kolejne słowa, znaczenia. Ludzie, bliscy, ze swoimi troskami, lokatorzy uczuć, wyuczonych terminów. Nie wtapiają się w otoczenie, nie muszą. Ich energia jest czymś więcej niż śpiew i rozpraszające się światło na ścianach domu. Ewa przeprowadza wiele relacji, zszywa dotkliwe dusze i tak jak ja sklejam się, by od nowa trawić życie, ona maluje, utrwala poprzeczność tego, co ją otacza, fascynuje. Sprawia, że niedopowiedzenie zostawia na pastwę tych, którzy tylko czekają, by dać upust złości. I tak rozpoczynam wędrówkę. Pomiędzy uśmiechami, kamieniami wywołującymi lawinę. Dzisiejsze czasy, które wyglądają jak pocięta rana, gdzie ulegamy ciągłemu niezrozumieniu, dyskryminacji, dają nam jednak dużo satysfakcji. Możliwość dotarcia do ludzi tworzących inną rzeczywistość, sztukę, te chwile ratują nas od degradacji. Są dowodem na istnienie i mimo odseparowania, jestem szczęśliwa, usatysfakcjonowana.

16 komentarzy:

  1. Ludzie nie są źli - ale niedobrze im wszystko wychodzi. Kiss eM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy są, do szpiku kości... zepsuci i źli :* ściskam i kiss

      Usuń
  2. są ludzie źli, źli w sensie naszego pojęcia świata- życia,,,

    ich system pojmowania (dobra) życia jest inny (!)

    czasem ludzie nie widzą koloru szarego (!)
    jest tylko biały lub czarny
    , i wtedy trudno zrozumieć słowo: kompromis

    OdpowiedzUsuń
  3. (...) bo sztuka jest innym wymiarem, poza wszystkim...

    Kiss:*

    OdpowiedzUsuń
  4. o tak ja jestem za tym żeby się wylogować

    bo bywa, że ludzi często nie rozumiem

    buziaki Margo

    OdpowiedzUsuń
  5. Źli ludzie są chyba bardziej widoczni, niż dobrzy. Tacy krzykliwi, ruchliwi, ślepi. Wciąż nie potrafię tego pojąć, jak można robić krzywdę innym współżyjącym. Przecież te wszystkie zbrodnie wykrzywiają gęby zabójcom i wyrywają im serca.

    Wszyscy ludzie będą braćmi, tam gdzie twój przemówi głos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest to, że w imię demokracji pozwala się na agresję, nie tylko słową, te wszystkie demonstracje, wykrzykiwane hasła... brrr

      Usuń
    2. Myślę, że to pod przykrywka demokracji, a jak mawiają do demokracji trzeba dorosnąć.

      Usuń
  6. Jestem nieodporna na zło. Do tego stopnia, że nie umiem nawet udawać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zła coraz więcej, można próbować się schować na jakiś czas, odizolować, niewiele to zmieni, ale da chwilę wytchnienia
    uściski Małgoś :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudny czas przed nami, kiedy pisałam ten tekst, niespodziewalam się, że nastroje w Polsce i w Europie tak mocno się pogorszą...

      Usuń