Jest takie miejsce, ogrodzone wysokim murem i zamknięte bramą/kratą na gruby/ciężki łańcuch. Zaglądam tam czasami, nic się nie zmienia, ale wciąż wyobrażam sobie splendor domu, ogrodu w czasie, kiedy było zamieszkane. Ale nie na to chciałam zwrócić uwagę. Jakiś czas temu odłożyłam przekład Kolejowych dzieci Seamus'a Heaney'a. Piotr Sommer zawiódł w kilku miejscach… "Ciekawiło mnie, zwłaszcza z początkiem lat siedemdziesiątych, czemu to…" rusycyzm u literaturoznawcy. Wzdycham sobie i idę na spacer. Przyglądam się popsutym dziecięcym zabawkom. Czuję chłód. Ptaki wydziobują kwiaty przez siatkę. Muchy latają zygzakiem. Jesień i moje niezadowolenie urywane ciężarem powiek.