Siadam w miejscach, gdzie można spotkać nosorożce.
Najchętniej słuchają muzyki, którą dla nich komponuję.
Mimo że są ciężkie, tańczą. Marszczą nosy, trzęsą z zimna,
bo na wyspie pogoda zamienia kwadranse w deszcz.
Wtedy czuję, że mam w sobie świat. Jakąś zakaźną chorobę.
przenoszoną drogą kropelkową.
OdpowiedzUsuńkiss
kap, kap :) ściskam buziaku
UsuńWszyscy to mamy, to jak toksyny podawane w szczepionkach. Kiss
OdpowiedzUsuńByle bez rtęci :)
UsuńWyobraziłam sobie jak nosorożce tańczą..
OdpowiedzUsuńkiss
Przy mnie, to chyba łatwizna, hę?
UsuńPrzepiękne te chmury na zdjęciu. Wyglądają zupełnie jak pędząca lokomotywa.
OdpowiedzUsuńPamiętam taką, z Chabówki do Limanowej :)
UsuńPiękne kadry!
OdpowiedzUsuńNo sama wiesz, cyk, cyk, by utrwalić
UsuńWszystko tam piękne, na brzegu świata...
OdpowiedzUsuńTak, działa na wyobraźnię :)
Usuńnie jest tylko zakaźną?
OdpowiedzUsuńniegroźną też bywa?
Jak to życie :)
Usuń