Otwieram szerzej okno. Do rozmyślań przenikają zapachy
ze studni, z nadżartych cegieł. Ruiny niepotrzebnie tracą kształt,
jakby życie miało być tylko przeszłością
albo zniekształconym zarysem wierzchołków wzgórz.
Raz wzniesione są zaledwie ułamkiem równowagi.
Kogo obchodzą pachnące pestki, które pękają pod ziemią,
przeobrażając się w energię. Im częściej dotykam
miejsc, w których więcej bólu, tym szybciej wschodzi i odbija
piętno, nieczułe na najbardziej skomplikowaną pułapkę.
Możliwe, że można prościej przemijać. Wystarczy nie schodzić
ze ścieżki, nie tłumaczyć, ile rat pozostało do spłaty,
spinając pośladki biec tu i teraz. Nie dać się lękom
o przyszłość ruin.
Te pestki dziś jak ćmy kiedyś zostaną ze mną.
OdpowiedzUsuńnie dajmy się lękom :****
OdpowiedzUsuńżeby nie zwariować
A może zamiast biec tu i teraz - być tu i teraz ... Próbuję, ale to trudne ;-)
OdpowiedzUsuńA Baśka urzeka , jak zwykle :)
Otóż to, czas wszystko wygładzi i pozbawi kształtu, jedyne co zostaje to żyć tu i teraz. Kiss eM:)
OdpowiedzUsuńKiss:*:*
OdpowiedzUsuńDo Wrocławia mam daleko, może będą zdjęcia :D... :)
OdpowiedzUsuńmożna prościej przemijać, można prościej powracać, dobrze wrócić tutaj :)
OdpowiedzUsuńTo moja wrażliwość na wyobraźnię słowa dojrzewa, z każdym następnym wersem u Ciebie.
OdpowiedzUsuń;*
Jesteście niezwykłe!
OdpowiedzUsuń