Chłopiec w za małym ubranku, ciepłe stopy, kalosze
wypełnione wodą. A ty mówisz, że po weekendzie
zalegalizują anomalie, transwestyci zgolą brody,
zapuszczą się w miasto. Będą podawać ludziom ręce,
zapach Diora.
Kiedy myślę, czy to ten sam kraj, tyle pustych budynków
tam stoi. Odprowadzają mnie wzrokiem kobiety
zakryte hidżabem. Formuła zmienia się, czuję jak zabierasz
dłoń z mojej piersi, chociaż nie mamy potrzeb religijnych,
chociaż znaki na niebie pojawiają się przynajmniej raz w miesiącu.
Podwójny calvados, podwójny lód, skupiony wzrok. Opuszczają
mnie siły. Diuny. Historie zmniejszone do wyświetlacza
w tablecie. Płatki kwiatów, których nie rozpoznajemy -
miały wpływy na smak kolacji.
Niewiele dało się odlepić.
08.06.2014
Najsampierw przełknęłam ślinę, widząc kolację z jadalnymi kwiatami. Chociaż nie rozpoznane i nie podane. W ogóle, cofam się do roku 2014, kiedy to wielkij ochoty na Calvadosa z Tobą nabrałam. Wszystko legalizują, nawet ostatnio słuchałam, że niewykorzystane zarodki, po 20 latach, będą mogły być adoptowane. Już nic mnie nie dziwi. Ci przystrojeni, pozbyci zapuszczeń, właśnie pachną Diorem, przez chwilę zastanowiłam się, skąd o tym wiesz? ale Ty w domu nie siedzisz...spacerujesz, podróżujesz, zapisujesz i zapamiętujesz. <3
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/FSbuIOwd994
No właśnie, musimy się spotkać :) a ten kawałek jest przepiękny
Usuńdziękuję
Też nie lubię ich spojrzeń. Patrzą jakby czekając, że ja odwrócę wzrok. Nie robię tego, bo to ja jestem u siebie. Zupełnie inni są ciemnoskórzy afrykanie. Uśmiechają się szczerze, szeroko i z ochotą mówią dzień dobry i dziękuję. Jedyne słowa które znają po polsku. A w wózku murzyńskie dziecko wyciąga ochoczo rączki. Tamci zostawiają swoje dzieci w domach.Widuję ich codziennie na korytarzu.
OdpowiedzUsuńDziwny jest ten świat.
Dziwny, aż do znudzenia... myślę, że we wszystkich stronach jest podobnie, tylko dlaczego należy milczeć...
Usuńściskam
chyba pozostanę przy nalewce z pigwy, wszyscy dziś o TYM samym...
OdpowiedzUsuńczas na kolację przy świecach z m....
Oj napiłabym się nalewki z pigwy... mam nadzieję, że kolacja była przyjemna :)
Usuńkolacja, a potem....
Usuńszczesliwo- uśmiechniete promyki posyłam..........
A.
:)))
UsuńChyba czułabym się tam obco. Choć i u nas wrogie spojrzenia niezadowolonych babć odprowadzają mnie i Homera. Dlatego lubię za miasto, z dala od tych spojrzeń.
OdpowiedzUsuńUściski :*
Niezadowolenie, to domena wielu ludzi...
Usuńróżnorodność świata w poetyckim słowie:)
OdpowiedzUsuń:) ściskam
UsuńZaduma mnie zatrzymała u Ciebie Małgoś, pięknie, serdeczności :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Olimpio :)
UsuńPołączone...
OdpowiedzUsuńano
UsuńZa słowami Twojego wiersza moja wyobraźnia przywołuje obrazy miasta, jego chaosu, tych wszystkich ludzi mijanych na ulicach, zapachy. Pośpiech. A w tym my - ludzie - każdy ze swoją własną historią, każdy jak wciąż piszący się scenariusz...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
:) dziękuję Pamelo :) pozdrawiam ciepło
Usuń:*
OdpowiedzUsuńTen chłopiec skojarzył mi się z bohaterem Blaszanego bębenka, pewnie z powodu śmierci Guentera Grassa - wczoraj pokazali ten film w niem. tv.
OdpowiedzUsuńLudzie mijani w biegu - każdy niesie swoją historię. Zupełnie sam.
Ściskam
Ściskam Iwonko... tak to jest ze śmiercią i tym, co po sobie pozostawiamy
UsuńW lesie odprowadzają mnie wzrokiem drzewa i czuję, że chcą żebym wróciła i wracam, zawsze wracam. jesteśmy jak naczynia połączone. Moje gałęzie przyrastają do pni, wyciągam z nich soki i wracam drzewem. Buziak Małgoś
OdpowiedzUsuńPięknie Olu :) ściskam ciepło
UsuńWiersz, jak zawsze, pełen treści. Ale dziś zatrzymało mnie to zdjęcie. Chyba to samo (lub podobne) pojawiło się tu dzień czy dwa temu, w kolorze. I zupełnie inne skojarzenia przywołało. Jak bardzo nowa struktura zmieniła odbiór, jak inna w tej tonacji wydaja się ta fotografia, jak wielu innych znaczeń nabrała...
OdpowiedzUsuńJak wiele zależy od spojrzenia...
Usuń