Barbara Bednarczyk |
Wyglądasz na zmęczoną, uśmiechasz się i widzę srebro
ścieżki, wtedy zerkam na zegarek. Szósta po południu.
Lampa zamigotała, zgasła, usłyszałam plusk wody, pękającą
podłogę albo tchnienie desek, które prostują się, prężą.
Przygnębia mnie dźwięk łopaty, trudno wtedy miłość nazywać
namiętnością. Spadający worek z piaskiem przypomina kształtem
ciało.
Nie śmiejemy się, zaciskamy dłonie, grzebiemy w pamięci,
aż ciepło snu ogarnie tył głowy. Myślę o godności, on o czystej
koszuli, czy krawat pasuje do skarpetek, a spinki są większe
od rozpalonej rtęci. Przypomina zabawę na lekcjach chemii,
bada naturę i przemiany zachodzące pomiędzy substancjami, dlatego
chodzenie po pokoju jest jak szelest oddychających liści, odblask światła
samolotu.
Opieram się o manifest, o lirycznych bohaterów, którzy budzą się
gwałtownie. Coś odeszło i nie wraca, podnosisz buty, gumowany
płaszcz, ukrywasz dłonie pod pachami, nie chcesz skierować lęków
w miejsca, w których łatwo wykorzystać zdolności młodych kobiet.
To była ta sama szklanka wody, plaster cytryny, gorycz
przygryzanej wargi.
Poznałam tiki, triki. Wieczory, gdy wychodzę, mimo że leje jak z cebra
i wracam. Pełzające poczucie, wstyd, radość, rozmowy, wykruszone
ciastka, które nie mogą być podłożem do hodowli kwiatów.
A jednak coś zakwitnie. Rozniesie się i przypomnisz sobie nazwy ptaków,
owadów. Na wiosnę zieleń i trochę rdzy, co przebija albo nasyca.
Od zmęczenia, srebrnej ścieżki aż po rozkwit,
OdpowiedzUsuńa jeszcze ile po drodze....
I wiesz lubię tę cisze, kiedy słychać "tchnienie desek" :)
I to tak ot...usiadłam i właśnie napisałam?
oj nie ot tak, tylko tak ot :) wiatr się zerwał...
Usuńmyślę o mleku z suszonymi figami :)
♥
OdpowiedzUsuńjest nadzieja, bo te deski, które się prostują i prężą są bardzo intrygujące ;))
OdpowiedzUsuńNo właśnie, kiedy nie ma nikogo w domu, wtedy najabrdziej są słyszalne :*
Usuńzieleń i rdza... nasyca i przebija... życie :)
OdpowiedzUsuń:***
eMko, jak miło mi się robi, kiedy Cię 'wiedzę', rdza ma to do siebie, że zawsze przebija...
Usuńto takie oczywiste... czemy więc ciągle mnie zadziwia?
Usuń:******
po prostu piękne :)))
OdpowiedzUsuńTych desek lepiej nie słuchać, tak samo jak szmeru lodówki i cichych pojękiwań mieszkania, kiedy wiesz, że nie masz do kogo podejść gdy sen okaże się koszmarem. Wiersz piękny <3
OdpowiedzUsuńAle ja lubię słuchać... nasłuchiwać, nazywać, określać :)
Usuń"Tchnienie desek" - takie rzeczy może słyszeć i tak opisywać tylko poeta:-)
OdpowiedzUsuńJako inżynier niestety zostałabym wyśmianana, wiem :)
Usuń"nie chcesz skierować lęków w miejsca, w których łatwo wykorzystać zdolności młodych kobiet", Margo, dreszczyk, dreszcz....
OdpowiedzUsuńDobry dreszcz, smaczny dreszcz :) miłego weekendu E :)
UsuńUwielbiam tę ciszę, która nie jest ciszą, tak jak biały śnieg nie jest biały. W chwilach samotności nigdy nie włączam muzyki - wsłuchuję się, jak cisza gra.
OdpowiedzUsuńTylko w takich momentach potrafię, nazywać te wszystkie chwile, bez rozpraszania się...
Usuń