Powiedziałaś, że tamten mężczyzna jest powolny,
jak niemal niekończące się opowieści kłamców.
W końcu spojrzałaś w oczy, gdzie odpoczywa kolor zaufania
albo za mgłą, świat wyzysku, kpin, fajerwerków.
Zorientujesz się, zatniesz w sobie albo na zewnątrz.
Przez tydzień popiół spadał na ramiona, aż wyjrzało słońce,
mróz ustąpił miejsca nadciągającej burzy.
Fałdy skóry możesz wiązać lub zszywać,
dostrzeżesz człowieka zranionego, niekiedy cieszy cię to,
innym razem mętna figura zamienia się w tysiąc ładunków
wymienialnych na euro. Wypełniony podtekstami, suchym chlebem,
urojeniami, czekasz, aż ktoś poprawi ci nastrój. Wyrzuć z siebie lęk,
gumowe kółka wokół ran na kostkach, uwolnij stertę balonów, Baalów.
Krzyczę, potem jeszcze piąty raz, to prowadzi do niczego. Do pustki,
wyciśniętych myśli podejrzliwie układających się na śniegu.
Kontrast pozbawia przyjemności rybaków, siedzą w barze,
tutaj życie nosi nieznane nazwy. Puls, widoczny w oceanicznej pianie,
unosi samobójców, ich palce, rozbite głowy. Czerwona skała,
jak u wybrzeży oniemiałego morza. Kwiaty na moim ręku więdną
i nie wiem, komu jest łatwiej.
jak niemal niekończące się opowieści kłamców.
W końcu spojrzałaś w oczy, gdzie odpoczywa kolor zaufania
albo za mgłą, świat wyzysku, kpin, fajerwerków.
Zorientujesz się, zatniesz w sobie albo na zewnątrz.
Przez tydzień popiół spadał na ramiona, aż wyjrzało słońce,
mróz ustąpił miejsca nadciągającej burzy.
Fałdy skóry możesz wiązać lub zszywać,
dostrzeżesz człowieka zranionego, niekiedy cieszy cię to,
innym razem mętna figura zamienia się w tysiąc ładunków
wymienialnych na euro. Wypełniony podtekstami, suchym chlebem,
urojeniami, czekasz, aż ktoś poprawi ci nastrój. Wyrzuć z siebie lęk,
gumowe kółka wokół ran na kostkach, uwolnij stertę balonów, Baalów.
Krzyczę, potem jeszcze piąty raz, to prowadzi do niczego. Do pustki,
wyciśniętych myśli podejrzliwie układających się na śniegu.
Kontrast pozbawia przyjemności rybaków, siedzą w barze,
tutaj życie nosi nieznane nazwy. Puls, widoczny w oceanicznej pianie,
unosi samobójców, ich palce, rozbite głowy. Czerwona skała,
jak u wybrzeży oniemiałego morza. Kwiaty na moim ręku więdną
i nie wiem, komu jest łatwiej.
ciarki mnie przeszły przy ostatniej zwrotce :***
OdpowiedzUsuńMiło Cię 'widziec' różyczko :) nie ciarkuj się już :)
Usuńmrocznie się zrobiło
OdpowiedzUsuńjeszcze tylko luty :)
Usuń"W końcu patrzysz w oczy....."
OdpowiedzUsuńO tak...tam widać wszystko :*
Dlatego tak trudno uwierzyć tym, co uciekają spojrzeniem... i nie dyktuje nimi nieśmiałość :)
UsuńeM, piękny (literacko) koniec stycznia...perełka :))
OdpowiedzUsuń...i jeszcze ta fraza: "Powiedziałaś, że ręce tamtego mężczyzny wykonują wolne ruchy,
jak niekończące się gadanie kłamców".
zresztą, co ja tu fragmenty wyjmuję??!! Całość jest cudna :)
Dziękuję MM, Uśmiech posyłam :)
Usuńrozpaliłem ognisko
OdpowiedzUsuńpatrzę jak omijasz krąg światła
uciekasz spojrzeniem w podcienie
z bukietem w zaciśniętej dłoni
Myślę, że peelka w końcu wyrzuci te kwiaty, serio
Usuńkolor zaufania, jak go poznać???
OdpowiedzUsuńCzyste spojrzenie, wyraźny kolor, żadne tam rozbieganie oczy i mgliste, niewyraźne i trudne do określenia kolory :)
UsuńDla mnie szczególny.
OdpowiedzUsuńDruga część działa i działa ....
dla mnie też szczególny!
UsuńJesteś inspirantką, takie rozmowy jak nasze prowadzą w zakamarki...a czasami unoszą się i proszę :)
Usuńu mnie właśnie śnieg sypie, szok
może coś uruchomiłyśmy? uwolniłyśmy?
Usuńu mnie malinowy wór szalał jak dziki dzisiaj. niemal słyszałam Twój ryk.
To Baal, serio :) a ryk to echo :)
Usuńszeroka skala od koloru zaufania
OdpowiedzUsuńpo czerwień skał
barometr kwiatów
opada
Dziękuję Pawle :)
Usuń"Komu jest łatwiej"
OdpowiedzUsuńDreszcz emocji mnie przeszedł...
wszechogarniajaca bezsilnosc
OdpowiedzUsuńdużo emocji w tych oczach, jak je wszystkie odczytać?
OdpowiedzUsuńBliskie rozmowy z bliską osobą nie są łatwe, ale sprawiają ulgę.
OdpowiedzUsuńA kwiaty zawsze można kupić nowe.
Uściski Margo :)
Uściski Margo😘😘😘
OdpowiedzUsuńMocny wiersz :D
OdpowiedzUsuń