sobota, 3 sierpnia 2013

Równowaga






Zwierzęta żarły się. Trudno ustalić winne;
w drzwiach lecą na złamanie karku, po pysku, po nogach
porysowana podłoga. Mogłabym jedno z drugim obwiązać,
unieść, ale zabrakło chęci. Na skraju lasu rozwiązuję równania.

Zazwyczaj nie galopują jak koń, chyba że z góry,
wprost pod pędzące auto. Przyspieszam oddech
- widziałeś to? A gdyby się nie zatrzymało?

W upalne poranki asfalt przyciąga nadąsane zwierzęta.
Nie przypuszczałam, że spacer może mieć takie tempo,
jakby rój pszczół wpadający pod skórę zawisł w głowie
i wyplótł drobinki z podświadomości.

Między Paddy'm a nosorożcem rąbek spódnicy,
trwają przy sobie. Strach wciśnięty
w głąb czoła wyrósł z ciała. Z każdą kroplą ulega ciężarowi.

Zdumiewa płot, na końcu którego łańcuch
wiąże miejsce, dopóki nie znikną
wątpliwości.

9 komentarzy:

  1. chyba fajny ten nosorożec, pojawia się cyklicznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest częścią mnie, także pojawaia się czasami :)

      Usuń
  2. Nosorożca klepałam kiedyś po pupie. W zaprzyjaźnionym zoo. Przeżycie Małgosiu, niepowtarzalne. I nie_porównywalne z niczym innym ...

    OdpowiedzUsuń
  3. no i jak to wszystko ujarzmić? czy trzeba?

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja uciekam, zapadam się i potrzebuję nosorożca:)

    OdpowiedzUsuń