w drzwiach lecą na złamanie karku, po pysku, po nogach
porysowana podłoga. Mogłabym jedno z drugim obwiązać,
unieść, ale zabrakło chęci. Na skraju lasu rozwiązuję równania.
Zazwyczaj nie galopują jak koń, chyba że z góry,
wprost pod pędzące auto. Przyspieszam oddech
- widziałeś to? A gdyby się nie zatrzymało?
W upalne poranki asfalt przyciąga nadąsane zwierzęta.
Nie przypuszczałam, że spacer może mieć takie tempo,
jakby rój pszczół wpadający pod skórę zawisł w głowie
i wyplótł drobinki z podświadomości.
Między Paddy'm a nosorożcem rąbek spódnicy,
trwają przy sobie. Strach wciśnięty
w głąb czoła wyrósł z ciała. Z każdą kroplą ulega ciężarowi.
Zdumiewa płot, na końcu którego łańcuch
wiąże miejsce, dopóki nie znikną
wątpliwości.
chyba fajny ten nosorożec, pojawia się cyklicznie!
OdpowiedzUsuńTak, jest częścią mnie, także pojawaia się czasami :)
UsuńNosorożca klepałam kiedyś po pupie. W zaprzyjaźnionym zoo. Przeżycie Małgosiu, niepowtarzalne. I nie_porównywalne z niczym innym ...
OdpowiedzUsuńDomyślałam :) i cieszę się, że pozytywne :)
Usuńno i jak to wszystko ujarzmić? czy trzeba?
OdpowiedzUsuńno właśnie!
UsuńOczywiście, że nie trzeba :) dziękuję :)
Usuńa ja uciekam, zapadam się i potrzebuję nosorożca:)
OdpowiedzUsuńTakie chwile też miewam, więc rozumiem :)
Usuń