piątek, 30 sierpnia 2013

Nowa skóra

Achill


Wciąż tu jestem, zielone kłosy w dojrzałym deszczu
albo na odwrót, nim spadną, nim przeliczę znajome
głosy, z których każdy o innej bajce, zaokrągla się
i błyszczy.

Od tego koloru pod zamkniętymi powiekami,
kończymy przekładanie z kieszeni do kieszeni kamieni.
Warstwy kurzu rozsadzają myśli, więc zastygasz
w drobinie światła, czekasz na znajomy lęk.

Noc wygina w półksiężyce kości, dlatego płaczę,
ale nie możesz zebrać spływających pomiędzy brwiami
kropel, jakby odkręcały coś pokręconego. Próbujesz rozmów
z nieznajomymi o czarnych włosach, które rozwijają się na wietrze.

16 komentarzy:

  1. Świetny wiersz Małgosiu.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja chyba też czekam w drobinie światła, ale na co, nie wiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, a myślałam, że po urlopie zaciera się ta zdolność :)

      Usuń
  3. czekanie na lęk...nie lubię, gdy z tyłu głowy kołacze się lęk.
    Wiersz piękny w swej prostocie Małgosiu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. piękne zdjęcie zrobione aparacikiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba nawet telefonem :D

      Usuń
    2. no tu już drobna przesada, zamiast doskonałym sprzętem takie świetne zdjęcie, to Ty o jakimś telefonie!
      Sama widzisz, że to nie o długopis chodzi.
      Gwarantuję Ci, że jak dasz mi Twój osobisty to i tak żaden wiersz nie powstanie.

      Usuń
    3. Ale tu są takie widoki, że nie ważne czym...

      z tym pisaniem, to sama nie wiem...

      Usuń
  5. "Warstwy kurzu rozsadzają myśli, więc zastygasz
    w drobinie światła, czekasz na znajomy lęk" - blisko mi do uczuć, co je w słowa ubierasz:)

    OdpowiedzUsuń