Achill |
Wciąż tu jestem, zielone kłosy w dojrzałym deszczu
albo na odwrót, nim spadną, nim przeliczę znajome
głosy, z których każdy o innej bajce, zaokrągla się
i błyszczy.
Od tego koloru pod zamkniętymi powiekami,
kończymy przekładanie z kieszeni do kieszeni kamieni.
Warstwy kurzu rozsadzają myśli, więc zastygasz
w drobinie światła, czekasz na znajomy lęk.
Noc wygina w półksiężyce kości, dlatego płaczę,
ale nie możesz zebrać spływających pomiędzy brwiami
kropel, jakby odkręcały coś pokręconego. Próbujesz rozmów
z nieznajomymi o czarnych włosach, które rozwijają się na wietrze.
piękne
OdpowiedzUsuńDyg, dyg
UsuńŚwietny wiersz Małgosiu.
OdpowiedzUsuńDziękuję :* buziaku
Usuńja chyba też czekam w drobinie światła, ale na co, nie wiem!
OdpowiedzUsuńNooo, a myślałam, że po urlopie zaciera się ta zdolność :)
Usuńczekanie na lęk...nie lubię, gdy z tyłu głowy kołacze się lęk.
OdpowiedzUsuńWiersz piękny w swej prostocie Małgosiu:)
Tak Olu, wiesz co czuję, ściskam
Usuńbardzo pięknie MAŁGOŚ....
OdpowiedzUsuńDziękuję Moniko :)
Usuńpiękne zdjęcie zrobione aparacikiem.
OdpowiedzUsuńTo chyba nawet telefonem :D
Usuńno tu już drobna przesada, zamiast doskonałym sprzętem takie świetne zdjęcie, to Ty o jakimś telefonie!
UsuńSama widzisz, że to nie o długopis chodzi.
Gwarantuję Ci, że jak dasz mi Twój osobisty to i tak żaden wiersz nie powstanie.
Ale tu są takie widoki, że nie ważne czym...
Usuńz tym pisaniem, to sama nie wiem...
no właśnie, a ja wiem,
OdpowiedzUsuń"Warstwy kurzu rozsadzają myśli, więc zastygasz
OdpowiedzUsuńw drobinie światła, czekasz na znajomy lęk" - blisko mi do uczuć, co je w słowa ubierasz:)