Barcelona |
stoliki - wydłubywane widelcem, odrapane krzesła.
Sklepienia kościołów kończą się u schyłku, więc wracasz
do kolejki, z której wyrastają ciąże, dzieci dmuchają
balony o zapachu żelków, jesteś trochę dziwny,
trochę zdziwiony.
Namalowany obrazek pozostawia przestrzenny klimat,
panowie pociągają na pół gwizdka, panie drepczą w miejscu,
martwy sezon na burdele, ciała wyłowione o wschodzie słońca.
I nie robię ci wyrzutów o wytarte rekwizyty, kiedy spodnie
dziurawisz dokładnie w tym samy miejscu. Rozmawiamy o operze,
o nowych kolorach wiosny i o prawdziwych mężczyznach.
Upał od którego zdychają koty, chyba że mógłbyś przemalować
psa, albo nutrię - kojarzy się z komuną, śmierdzącym płaszczem
w szafie, gdybyś potrafił z tym krajobrazem wejść głębiej,
niezależnie od przeżyć. Przelotne myśli urywają się pospiesznie
dlatego nie powstanie seria akwarelek, a rytm wznoszenia
i opadania sprawi, że nie otworzę drugiej teczki. Nie wylecą
zakładki zdobione włosami dziewcząt. Zajmę stolik obok.
zapachniało już latem, ciepłe stojące powietrze i wszytko odrobinę zalega, nic nie posuwa się do przodu!!
OdpowiedzUsuńlekkie uczicie duszności :)
Usuńbuziole
OdpowiedzUsuńściskam :)
Usuńo prawdziwych mężczyznach zawsze warto rozmawiać - jest ich kilku;)
OdpowiedzUsuńtak, rozmowa...
UsuńA dla mnie kompozycja tytułu i ostatniego zdania "Rozejście(...)Zajmę stolik obok." jest kwintesencją tego co napisałaś. Może się mylę, ale serii akwarelek nie będzie, bo nie będzie jej adresata.
OdpowiedzUsuńdokładnie...
UsuńBardzo melancholijnie i takim gnuśnym spokojem zapachniało. :)
OdpowiedzUsuńTen słoń ma rozcięty brzuch. Nie wypadnie mu śledziona?
OdpowiedzUsuńZałamał mnie Twój komentarz, ale okey, to są fałdy skóry opadające.
UsuńPozdrawiam
:)
OdpowiedzUsuń