poniedziałek, 11 marca 2013

Sztorm

Wojciech Kukowski


Filiżanka rozbiła się – ktoś musi umrzeć.
Trzeciego dnia wstajemy zmęczeni czekaniem,
mrowienie karku przyciąga deszcz, gdy pierwszy
wiatr milknie, postacie z rysunku Sary mokną:
przewodnik zasnął, stopy oderwane od podłoża
puchną w wodzie.

Jesteś pewna mgły? Zablokowane furtki skracają drogę,
ćwiartki puszczone bez kontroli wypełniają miejsca.
Wynik testu na płodność, kartę pamięci opróżnioną do połowy
– ostatni raz zmyślę, obiorę z krążących wokół tajemnic
pułapki, które trwają w nieprzerwanej rozmowie malarza
ze mną i dziećmi, padającymi daleko od jabłoni.

Po latach rozumiem formy, których mogę użyć
w dialogach o obrazach; zanim spuchną i pękną,
dmuchamy.

8 komentarzy:

  1. W tym wierszu jest jakiś styk, powodujący, że mam ciarki na rękach. Jakby mnie dotykał, doświadczał, próbował wydobyć coś z zakamarków pamięci i otrzepać z zapomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. jakaś dramaturgia, zgroza, lecz nie wiem czy słowa, czy może grafika ma na to wpływ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy ostatni siedzialam nad przepascia i za nic mialalm caly swiat wymachujac nogami we wszystkie strony swiata...? Nie pamietam...szkoda, bardzo...
    Serecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń

  4. cierpko-gorzko-słodki Wiersz

    cicho

    OdpowiedzUsuń
  5. pachnie magią, która tak naturalnie miesza się ze zwyczajnym życiem.

    OdpowiedzUsuń