poniedziałek, 25 marca 2013

Abstrakcyjnie



                                                                      Urodzionowo

Obrazy zlepione od liźnięć; kiedy macham nimi
nad ranem w otwartym oknie, ruch pozwala zaistnieć
zanim się obudzę – słowami, początkiem w zegarku
– siatka zaciska się i wnika w podłogę w resztkach
wywiniętych skrzydeł, choć w zestawieniu – aplikacja.

Z zamyślenia wyrywa mnie pani w różowej spódnicy,
symbolicznie otwiera drogę, wkleja się pod język,
szczypie w podniebienie, więc krytykujesz plecione
warkocze, wyciągnięte rękawy,
chciałbyś, żeby równocześnie szczekała
i warczała.

Wyrastasz z jej ramion - spod łopatek oderwana metka
z rozpisaną lirycznie aluzją. Wilgoć, pleśń i resztki śliny
rozkładają swoich i zapożyczonych bohaterów.

W szczerości odkrywają nowe, niezbędne do śmierci
bóstwa, przynoszą im owoce. Smakujesz.

7 komentarzy:

  1. jakby obraz zaczerpnięty ze snu, jakby ze snu mojego...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale wizja, że aż się pogubiłem, gdzie ona, a gdzie on:-)))
    Nie dziwię, że Platon chciał z projektowanego przez siebie państwa wykluczyć poetów /śmiech/.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoja poetycka wizja kazała mi Cię zobaczyć w porannym szlafroczku gimnastykującą się machaniem obrazów w otwartym na owce oknie :))
    Piękna wizja :)!

    OdpowiedzUsuń
  4. Miewac takie sny to dopiero odpoczynek!Pieknie

    OdpowiedzUsuń