Wieczorem zaczęłam pisać notkę, z której zrobił się felieton. Zatem notka idzie do sZAFy. Jakaś taka cyniczna się zrobiłam, a może zawsze taka byłam, tylko dopiero na emigracji, z dystansu, zaczęło mi w końcu przeszkadzać nieprzerwane pozowanie światłościanów i takich tam. To uczucie dziwności, macie takie? Świadomość zjawisk, ciągłe podążanie pod prąd. Spotykam ludzi, którzy oczekują ode mnie aby moje treści mieściły się w obszarze tego, co uważa się za społecznie czytelne, masowe, łatwe. Śmiałe przekraczanie form wiąże się z niezrozumieniem. Te wszystkie obiegowe wyobrażenia, bzdety. Jeszcze niedawno było we mnie więcej niepokoju, dzisiaj moją relację społeczną ograniczam do bloga. To nie podejmowanie prób przekraczania horyzontów. Dopasowywanie się do innych. To nie dla mnie.
w ciągu kilku najbliższych dni wypatruj gołębia pocztowego może przyniesie Ci mały promyk słonka na poprawę humoru :)
OdpowiedzUsuńAle mi juz się buzia cieszy :)
UsuńMałgosiu, bądź sobą. Ja Cię podziwiam i jak Cię podpatruję to na blogu, sama sobie wydaję się mdła jak flaki z olejem.
OdpowiedzUsuńOj proszę Cię Anko, masz kocie historie, które są niezłym serialem...
UsuńMimo wszelkich problemow nosorozce wciaz sa takie same niezalezne,inne i tough i maja w dupie(przepraszam) cala savannah!
OdpowiedzUsuńdokładnie :) też właśnie :)
UsuńDobrze, że jest się z czym ścierać, że jest się od czego odróżniać.
OdpowiedzUsuńUściski!
Tak, wszystko się zgadza, byle bez cielęcego dopasowywania się...
UsuńZ dystansu lepiej dostrzegamy nawet samych siebie, ja tak mam, kiedy wreszcie przychodzi czas na chwilę przemyśleń własnych, bez bombardowania cudzymi.
OdpowiedzUsuńTak Iwonko, przestrzeń jest istotą tworzenia, bez tego nie można się ruszyć do przodu
UsuńŚmiałość i tak z czasem doprowadzi do cackania i cycków... chyba:-)
OdpowiedzUsuńoj nie zawsze, nie zawsze :)
Usuńwiesz, ja od dawna nie muszę dopasowywać się do innych, (najbliżsi mają ten "problem", bo starają dopasować się do mnie:)) lecz to bycie sobą, wydawać by się mogło - postawa pozytywna, paradoksalnie wzbudza niechęć, nawet odrzucenie. Jednak ja nie mam z tym problemu, bo od zawsze mówiłam to co uważałam, co czułam, a nie to, co wypada, co się podoba, co jest oczekiwane. Dlatego nie ja mam problem z tym, lecz ci, którzy chcieliby słuchać to co łatwe w rozumieniu, a nie to co szczere i prawdziwe.
OdpowiedzUsuńLubię u Ciebie to, że się nie dopasowujesz. Wszak nie o to chodzi w życiu.
:)
Tak, bardzo dobra, ucziwa postawa. Najważniejsze, że nie robimy nic wbrew sobie. Mogę się czasami nie zgadzać z kimś, ale szanuję jego poglądy, człowieka! Tak mam i jest dobrze.
UsuńChinese food in the bath.
OdpowiedzUsuńHow luxurious!
This painting is one of the Lee Price's collection, the theme of it it's just eating any kind of food in bath.
UsuńHave a nice day! :)
Małgoś , nie jesteś odosobniona, większość indywidualności tak ma. Na ogół jestem spokojna, miła, uprzejma, ale nie pozwolę sobie żeby ktoś próbował "przerobić mnie sobie, na swoją modłę", wówczas wstępuje we mnie nie tylko jednorożec, a wielorożec .
OdpowiedzUsuńMasz osobowość nieugiętą w swoich przekonaniach, tak trzymać, nie sądzę żebyś była do końca cyniczna, w prawdzie nie znamy się aż tak dobrze, ale z tego co zdążyłam się o Tobie dowiedzieć od samej Ciebie i z Twoich wypowiedzi "tu i tam" mogę z całą pewnością stwierdzić NIE JESTEŚ CYNICZNA.
Pozdrawiam serdecznie. Grażyna Paterczyk
Grażynko :)
UsuńDopasowane to lubię spodnie, tudzież inne części garderoby:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D.
O, widzisz, a ja nawet odzieży dopasowanej nie lubię:)
Usuńja dlatego prysnęłam :) i jest mi dobrze, nikt nie oczekuje że sie dopasuje. Mi pasuje pasować do siebie ostatnio. Dobre zdjęcie z wanną :) Sciskam
OdpowiedzUsuńTo obraz, olejny, misterny, cacko :) bądź sobą :*
UsuńCoraz bardziej nie pasuję. Nigdzie.I wiesz co... dobrze mi z tym;)
OdpowiedzUsuńWitaj w domu :)
Usuńa spróbuj przekroczyć horyzont, jużci czekają na takich, by poukładać w ich głowach, nauczać i nawrócić na te tory, coś z nich wyskoczyła ;P
OdpowiedzUsuń:*
no i wzięła mnie i wbiła w fotel, dobrze, że mam zapas drewna do kozy :*
UsuńMam tak. Nawet zaczęłam to uważać za wadę i jakiś czynnik aspołeczny. Nie lubię miziania, tiutiania, falbanek i ozdobników, przytakiwania żeby było miło. U innych widzę to jako naturalny stan.
OdpowiedzUsuńNizianie itd - celne spostrzeżenie, to naturalny stan - jednak dla mnie zupełnie obcy, ale skoro inni tacy lubią być, niech będą, byle na siłę mnie swoją falbanką szczęście nie raczyli, bo wtedy zamykam przed takimi drzwi.
UsuńA mnie znów wbiłaś w fotel (prezesa- przy biurku). Minimum tekstu- maximum treści. I tyle myśli ubranych w słowa. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńładny masz fotel? Kurde, ja ciągle siedzę na krześle... buuu
UsuńZnam to uczucie... a wiesz co najbardziej mnie zadziwia? Że najczęściej czuję się inna z okazji bycia szczęśliwą... {wiadomo, każdy miewa swoje problemy, większe i mniejsze, ale okazywanie szczęścia spotyka się z uniesioną brwią... }
OdpowiedzUsuńNic to :) wolę tak, niż się publicznie katować... i biczować ;D
P.S. "Każda ma jak lubi!" ;> no wiesz! Poczułam się odrobinę urażona ;D że niby pozwalam na zbyt wiele??? Że się płaszczę niepotrzebnie??? Język językiem... ;D ale ja chciałam szacunek dla odpoczynku "cudzego" okazać... ależ mnie podkreśliłaś.... ała...
brak mi słów na Twoje - ała ( wyssane z palca wnioski)
UsuńBądź szczęśliwa jak lubisz. Pozdrawiam
Ja ostatnio zastanawiam się czy już nie mam ograniczonego horyzontu. Inna ja dla kogoś mojego. Nie swoja. Nie taka jak chcę. Obca. Uciśniona.
OdpowiedzUsuńNienawidziłam dopasowywania się. A teraz zadałam sobie sprawę, że tak się sama skończyłam. Idealna. Wzór. Ale cóż z tego jak, nie swoja, nie moja, nikogo.
dzięki. uwielbiam. zawsze tu wracam.
Sami się robimy z tych wszystkich trosk i póz, tyle, że jednak lepiej siebie nie zatracać, chociaż łatwo nie jest :*
UsuńZawsze byłem nonkonformistą ale jak usłyszałem, że w psychologi nonkonformista to inaczej zboczeniec to się przeraziłem. Warunki w jakich żyjemy i otaczający ludzie, a przede wszystkim nasz odbiór rzeczywistości robią z nas takich zboczeńców, którzy nawet nie odróżniają bytu od odbytu, raniąc w koło bez zastanowienia, byleby ich prawda była tą jedyną. Nie rozumiemy to odrzucamy.
OdpowiedzUsuńBiję się w piersi.
Przepraszam...
jest okey, nie przejmuj się :)
UsuńDzięki, jednak u mnie to nie powód do przejmowania tylko do zastanowienia nad sobą. Mam nadzieję, że jeszcze trochę życia przede mną i jakaś drobna szansa na poprawienie tego co ważne:)
UsuńBicie w piersi zawsze kojarzy mi się z przejmowaniem, ale skoro nie o przejmowanie chodzi - to gut. Zawsze jest szansa, tak myślę!
Usuńyhym...
OdpowiedzUsuńNoo właśnie list :*
UsuńNa ten temat dużo już słów wymieniłyśmy:) Moje zdanie znasz :)
OdpowiedzUsuńznam, znam, ciao :)
UsuńNadrabiam zaleglosci w czytaniu bloga.Dopasowywanie sie do oczekiwan wiekszosci..no nie to tez nie dla mnie,pzdr
OdpowiedzUsuńbuziak
Usuńm a m t a k t e ż .
OdpowiedzUsuńi tak trzymaj :)
Usuń