środa, 27 lutego 2013

O zrozumieniu



Wczoraj patrzyłam, jak matka Sary rozwiesza pranie,
wiatr porywał klamerki, podkoszulki spadały na trawę,
aż słońce zagnieździło się w bawełnie,
na balkonie obok kot przeciągał się jak dym.

Przez płot widać, jak coś się rozpina i składa,
jej dłonie gładzą powietrze, jakby rozplątywała warkocze.
Piła herbatę z cytryną, a myśli obierały skórkę
– czy ten dom jest wystarczająco mocny na jutro?

Sara wstrzymała oddech, jej czułki zwinęły się w cień.
Jej przyszły mąż z kieszeniami pełnymi błękitnych gumek recepturek
układa świat w ciasne zwoje, składa jak listy, których nie wyśle.
Gdy mówi, z jego ust wylatują atramentowe ptaki.

Nie wiem, na czym polega porządek –
może na pęknięciu w szkle, przez które wpada światło?
Może na tym, że skarpetki nie zawsze gubią się parami?
A może na zrozumieniu, że jesteśmy wszyscy wędrowcami,
którzy uczą się wiatru, zanim nauczy ich ziemia

10 komentarzy:

  1. I znowu muszę myśleć, a właściwie przestawiać się na to dobre myślenie - i za to w sumie mogę Ci bardzo podziękować;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyłapujesz zawsze takie chwile wrażliwości ludzkiej, które odkrywasz i podajesz bez osłony.
    uściski

    OdpowiedzUsuń
  3. By się zachwycić - przychodzę tu.

    OdpowiedzUsuń
  4. rzeczywistość i własny porządek. Tych porządków jest dużo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko wystraszone ptai lamia porzadek i zaczynaja fruwac w kazda strone.Tak cudownie opisalas Malgosiu

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami bywa, jako w niebie, tak i na ziemi. Może zawsze jest, tylko rzadko się przedziera na wierzch.
    Piękny ...
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Scenka słowem namalowana...

    OdpowiedzUsuń
  8. Polubiłam Sarę, przytuliłabym gdy płacze uważając, żeby nie urazić czułków...

    OdpowiedzUsuń