Maliny przyjęły się i zaczynają puszczać pędy. Jest ciepło, dobrze, że jest ciepło, przynajmniej nie muszę ubierać się warstwami. Życie toczy się swoim rytmem, rano słychać ryczenie okolicznych krów, wieczorem brzęczenie much. W minionym tygodniu ukazały się dwie recenzje mojej książki. Może zechcecie przeczytać?
Jerzy Beniamin Zimny
"Zaryzykuję stwierdzenie, że jest to wewnętrzny dialog z Nieobecnością zmaterializowaną lirycznym słowem? A więc sytuacja liryczna niespotykana dotąd, ponieważ taki rodzaj dualizmu (może dwoistości) jest niezwykle rzadki. Jak dotąd nie miałem okazji spotkać coś podobnego w poezji Polskiej? Wspomniana Nieobecność (czytaj Malina) to nic innego jak pożądana osobowość konieczna do funkcjonowania, na co dzień. Stąd w tytule: czekając, ale jak długo, czyżby było to dochodzenie poprzez ćwiczenie własnej osobowości, poddawanie jej wysiłkowi umysłowemu, bo tylko w głowie Malina może, w tym konkretnym przypadku musi zaistnieć, aby podmiot liryczny mógł normalnie funkcjonować i posiadać zdolność do podejmowania wyzwań natury egzystencjalnej."
http://obok.literatury.salon24.pl/475627,ksiazka-poetycka-1-projekcje-intymnosci
http://pisarze.pl/recenzje/3592-andrzej-tchorzewski-projekcje-intymnosci.html
"W zatłoczonym świecie przedmiotów i relacji międzyludzkich wyrażonych poprzez przedmioty znajdziemy również dziwne, zapewne niezrozumiałe dla obcokrajowca takie jak „pomarańczowy ser”. „słone masło” z konkursów o Związku Radzieckim. Surrealizm? Poetyka nadrealistyczna nie oznacza bynajmniej kreowania dowolności. Ten ciąg skojarzeń (ze s. 61) da się łatwo wytłumaczyć. Pomarańczowa Alternatywa, stan wojenny („rozmowy kontrolowane”), „poczucie dozgonnego zaprzyjaźnienia”. W wierszu tym zatytułowanym „Emigrantka” przemawia ironia i sarkazm, jako reakcje na rzeczywistość PRL-u. a puenta? Jest wspaniała. „ (…) W drzwiach cukierni stanął/ ołowiany żołnierzyk/ w butach ciaśniejszych niż zwykle”. Ograniczenia. To wiele tłumaczy, ale niestety nie każdemu. To jednak specyficzny wyjątek, bo ukształtowane przez poetykę nadrealistyczną są raczej uniwersalne ukierunkowane na psychiczny aspekt stosunków męsko-damskich."
Hej, ja też chcę Malina, jeśli tylko ona dostępna! W zimie szczególnie się przyda, bo teraz każdy po zabawie sylwestrowej osłabiony i łatwo przeziębienia łapie. Ja chcę twoją Malinę pochłonąć i już!;)
OdpowiedzUsuńZ tego, co wiem, to jeszcze jest dostępna... w pierwszej zakładce masz info :P
Usuńdziękuję :)
Przeczytałam obie recenzje. A. Tchórzewski jest dla mnie autorytetem, ale J.B.Zimnego nie znałam. Wiesz co Margo? Każdy debiutant życzyłby sobie takich opinii na temat swojej książki. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ale ja jestem wzruszona i zadowolona ze wszystkich opnii na temat mojej książki...
Usuńbuziak
:)
OdpowiedzUsuńGratulacje, Gosiu. Dobrze, że "Malina" zaczyna żyć powoli odrębnym zyciem.
OdpowiedzUsuńTo było szybkie osierocenie :)
UsuńJa wiedziałam, że tak będzie :)
OdpowiedzUsuńbuziak
UsuńNie na darmo chciałam od razu z autografem, to będzie kiedyś cenny egzemplarz :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje poczucie humoru :)
UsuńSpokojny mily dzien,taki sielski.Gosienko gratuluje i podziwiam!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu, pozdrawiam :)
UsuńMałgosiu, ja się cieszę, że Ty się cieszysz.
OdpowiedzUsuńPiszę, żebyś nie myślała, że umarłam, odeszłam, albo cóś. :) Tylko ten pieroński ból w kręgosłupie mnie nadal trzyma i nic mi się nie chce. Pozdrawiam.
Że też niepotrafię ulżyć Twoim plecom, kręgosłupowi... i nie mam na myśli młotka :) no i kisiel tu nie pomoże :) ech, dobrze, że się odezwałaś, bo już list gończy chciałam rozpisać :* Ściskam
UsuńNie znam książki, ale gratuluję zasadniczej(egzystencjalnej, istotnej)koncepcji i... okładki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak, okładka się chłopakom udała :)
UsuńMałgosiu...
OdpowiedzUsuńOdpisałam... przepraszam, cmokam
UsuńNazbierało się ich trochę i wciąż powstają nowe. Twoja książka pięknie żyje.
OdpowiedzUsuńCzy czujesz, że oddala się od Ciebie, jak dziecko, które poszło "między ludzi" ?
Uściski!
PS Dopiero wczoraj obejrzałam najnowszy wernisaż. Masz niesamowite wyczucie łączenia! Będę tam jeszcze wracać.
Tak oddaliła się ode mnie, nawet bardzo, ale tu akurat zadziałał prozaiczny czynnik, kiedyś się o tym rozpiszę, ale jeszcze nie teraz :)
UsuńZ tym wyczuciem... nie przesadzałabym, bo ja jedynie umożliwiam i stoją na straży, że tak to ujmę. Nic ponad :)
Dziękuję M. dziękuję :***
Gratulacje, moja droga.
OdpowiedzUsuńNa Malinę można czekać, ale z wysypem dobrych recenzji poszło szybko ;)
Plus bardzo zręcznie inwentaryzujesz artystów słowa i obrazu, no :)
Ja ich nie inwetaryzuję, tylko kojarzę ze sobą, albo dopinguję do skojarzenia się samodzielnego z kimś, kto im odpowiada. :P
UsuńA z recenzjami... myślałam, że książka umrze razem w moim wyjazdem z Polski, bo kto tam doceni jakąś emigracyjną poetkę. Poza tym, nie interesuję żadnego ze środowisk poetyckich - dla nich moja poezja nie istnieje
więc cieszą mnie takie niezależne recenzje. Pobudzają.
Buziak :*
Jako, że przede mną kosztowne badanie, które zrobić muszę, to zakup Twojej książki odkładam na luty. Niemniej postanowione: muszę mieć!
OdpowiedzUsuńależ pięknie rozkwitła Malina, ho ho!
OdpowiedzUsuńświetnie napisane, cieszę się razem z Tobą Margo i wzruszam chyba trochę też
bukiet całusów
Gratuluję!!! Tak bardzo się cieszę razem z Tobą z tych wszystkich słów pochwał. Maliny nigdy nie przestają owocować. Będzie jeszcze sporo tego soku z nich. Słodkiego. Buziak. p.s ja tak jak Matylda nadal cierpię, dlatego bywam rzadziej, bo unikam bolesnego przy komputerze siedzenia :(
OdpowiedzUsuń